Portal promocja.mielec.pl prezentuje informacje i relacje - zapraszamy do współpracy: ogłoszenia - reklama w internecie i gazecie, grafika i skład komputerowy, zdjęcia reklamowe, foto i wideo reportaże
Strona główna / Grid / Stanisław Stachowicz – legenda „Solidarności” Ziemi Mieleckiej – wspomnienia internowanego

Stanisław Stachowicz – legenda „Solidarności” Ziemi Mieleckiej – wspomnienia internowanego

IMG_1151Nazywam się STANISŁAW FRANCISZEK STACHOWICZ, urodziłem się 10 października 1953r. w Pławie, powiat mielecki, jestem synem Józefa i Matyldy z domu Drożdż. Miałem pięcioro rodzeństwa. W Pławie uczęszczałem do Szkoły Podstawowej 8-mio klasowej. W latach powojennych nasza rodzina była rozkułaczana w ramach „reformy rolnej”.

W 1971 roku ukończyłem Zasadniczą Szkołę Metalową w Mielcu, po czym w 1972r. podjąłem pracę w WSK PZL Mielec, na stanowisku tokarz, po okresie ponad półrocznego oczekiwania, ze względu na brak możliwości pracy w wyuczonym zawodzie. W tym samym roku 1972 powołany zostałem do odbycia zasadniczej służby wojskowej w jednostkach wojsk lotniczych przy szkoleniu pilotów z „dęblińskiej szkoły orląt”. Po ukończeniu służby rozpocząłem pracę w Rzeszowskim Przedsiębiorstwie Elementów Budowlanych, w Oszczędnościowej Wytwórni Technicznej z siedzibą w Mielcu na stanowisku betoniarz, a po przejęciu „fabryki domów” w Mieleckim Przedsiębiorstwie Budowlanym, gdzie swoją pracę wykonywałem na budowach w Dębicy i w Mielcu jako cieśla budowlany a następnie w Zakładzie Ślusarsko – Stolarskim jako ślusarz i majster. W tym okresie zawarłem związek małżeński tj. w 1976r.

Po Wydarzeniach Radomskich w 1976 roku, w Oszczędnościowej Wytwórni Technicznej w Mielcu, odbywały się spotkania na żądanie pracowników z kierownictwem przedsiębiorstwa, na których pracownicy domagali się godziwych warunków pracy, płacy, oraz zapełnienia półek towarami. Ja jako przewodniczący Rady Oddziałowej Związku Zawodowego Pracowników Budownictwa  i Przemysłu Materiałów Budowlanych, podczas tych spotkań dość często występowałem publicznie      z krytyką ówczesnej sytuacji w przedsiębiorstwie oraz sytuacji zaopatrzeniowej kraju w podstawowe towary. W związku z tak jednoznaczną postawą początkowo zostałem pozbawiony dodatku brygadzistowskiego, następnie funkcji przewodniczącego Rady Oddziałowej i przeniesiony do pracy na budowie „osiedla południe” w Dębicy, jako robotnik budowlany. Miejsce pracy było oddalone od mojego miejsca zamieszkania o prawie 60 kilometrów, co było dla mnie bardzo uciążliwe ze względu na czas jaki potrzebowałem na pokonanie tej odległości, a także na niebezpośrednie środki komunikacji, gdyż musiałem dojechać do Mielca, a stamtąd następnym środkiem lokomocji do Dębicy. Ten dojazd do pracy trwał około dwóch godzin w jedną stronę. To przeniesienie było kolejnym przejawem represji w stosunku do mojej osoby.

W 1978 r. przeprowadziłem się z rodziną do Mielca, a także ukończyłem Technikum Mechaniczne. Dzięki zdanej maturze mogłem objąć stanowisko majstra w Zakładzie Ślusarsko- Stolarskim Mieleckiego Przedsiębiorstwa Budowlanego w Mielcu. We wrześniu 1980 roku włączyłem się ponownie w nurt protestów robotniczych związanych z „wydarzeniami w Stoczni Gdańskiej”. Dnia 5 września 1980 r. zostałem wybrany przez robotników
MPB w Mielcu na wiceprzewodniczącego komitetu strajkowego w Zakładzie Ślusarsko – Stolarskim i Remontowym, w którym jako pierwszym z zakładów pracy w Mielcu wszczęto strajk. W ciągu trzydniowego okresu niepodejmowania pracy, protest rozprzestrzenił się na wszystkie zakłady MPB, co było przyczyną podjęcia akcji protestacyjnej w innych przedsiębiorstwach mających siedzibę w Mielcu. Podczas rozmów z dyrekcją przedsiębiorstwa, w których brałem udział jako głównoprowadzący, nie doszło do żadnych ustaleń, które miałyby zaspokoić roszczenia pracownicze, ze względu na nieprzejednaną postawę dyrekcji przedsiębiorstwa.

Następna faza rozmów odbyła się z dyrektorem Rzeszowskiego Zjednoczenia Budownictwa i przewodniczącym Rady Wojewódzkiej Związku Zawodowego Pracowników Budownictwa   i Przemysłu Materiałów Budowlanych a zakończyła się podpisaniem porozumienia, którego byłem sygnatariuszem. Głównymi postanowieniami tego porozumienia było poprawienie warunków pracy, płacy i zaopatrzenia materiałowego, oraz możliwość tworzenia niezależnych związków zawodowych, wraz z gwarancjami nieszykanowania członków komitetu strajkowego, uczestników strajku i późniejszych działaczy związkowych.

Po zakończeniu wyżej opisanego strajku komitet strajkowy przekształcił się w Komitet Założycielski Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, którego zadaniem było doprowadzenie do rejestracji związku, wyboru jego władz oraz dopilnowanie aby porozumienie podpisane z dyrekcją Rzeszowskiego Zjednoczenia Budownictwa zostało zrealizowane.

W listopadzie tegoż roku Komitet Założycielski został zarejestrowany w Międzyzakładowym Komitecie Robotniczym NSZZ „Solidarność” w Rzeszowie. Aktu tego dokonałem wraz ze swoim bratem Tadeuszem Stachowiczem i kolegą Andrzejem Łuszczki pracownikami MPB. Zostałem członkiem tegoż MKR.

W grudniu 1980 roku odbyły się wybory do Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność”, w których zostałem wybrany przewodniczącym i objąłem tą funkcję etatowo. Siedziba związku znajdowała się w budynku administracyjnym MPB przy ul. Żeromskiego 19, tam też zorganizowałem od podstaw funkcjonowanie związku z ewidencją członków, pobieraniem składek, wypłacaniem świadczeń socjalnych, udzielaniem innej pomocy materialnej, prowadzeniem akcji informacyjnej i w razie potrzeby protestacyjnej, tudzież wspierania innych komisji i organizacji związkowych, zrzeszonych w NSZZ „Solidarność”. Nurtem ówczesnej działalności związkowej było nie tylko prowadzenie spraw związkowych, ale również, a może przede wszystkim dążenie do niepodległości  i suwerenności Państwa Polskiego.

Równocześnie z wyborem na przewodniczącego komisji, uzyskałem mandat delegata na I Zjazd Regionu Rzeszowskiego NSZZ „Solidarność”. W czerwcu 1981r. brałem udział w tym zjeździe w Rzeszowie, podczas którego zostałem wybrany na członka Zarządu Regionu i delegata na zjazd krajowy związku. Na I Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ „Solidarność” w Gdańsku, brałem czynny udział w pracach komisji programowej i statutowej związku.

W tym czasie zorganizowałem także Komisję Koordynacyjną NSZZ „Solidarność” Ziemi Mieleckiej, której zostałem przewodniczącym. Brałem udział w zawiązywaniu się komitetów założycielskich w innych zakładach pracy w Mielcu, uczestniczyłem w negocjacjach przedstawicieli pracowników i kierownictwem zakładów pracy w Mielcu, nadzorowałem wybory do komisji zakładowych.

Moja działalność była cały czas monitorowana przez Służbę Bezpieczeństwa PRL, która zainstalowała się w jednym z pokoi budynku administracyjnego przedsiębiorstwa przy ul. Żeromskiego 19. Podczas przygotowywania marszu głodowego na przełomie lipca i sierpnia, który nie doszedł do skutku, byłem przesłuchiwany przez SB na komendzie Milicji Obywatelskiej w Mielcu, gdzie spędziłem około godziny, podczas której próbowano mnie zniechęcić do organizacji marszu i działalności niepodległościowej.

Przez cały 1981 rok, aż do ogłoszenia stanu wojennego 13 grudniu prowadziłem ustawiczne akcje informacyjne w postaci kolportażu ulotek, broszur, rozsyłania telefaksów, rozmów telefonicznych, spotkań, wieców, manifestacji, uroczystości rocznicowych związanych z wydarzeniami historycznymi, które były zapomniane, przemilczane lub przekłamane przez władze PRL jak np. „Zbrodnia Katyńska”. W tym czasie byłem członkiem Komitetu Obrony Więzionych za Przekonania Polityczne (KOWzPP) w Rzeszowie, którym kierowali małżeństwo Wyrzykowskich. Starałem się, jak to było tylko możliwe, aby społeczeństwo mieleckie wiedziało o wydarzeniach mających istotny wpływ na sytuację społeczno – polityczno – gospodarczą w kraju, a które ówczesne władze starały się ukrywać.

IMG_1167Dnia 12 grudnia 1981 roku przed północą zostałem zatrzymany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej w miejscu zamieszkania tj. w Mielcu przy ul. Spółdzielczej 6, a następnie dowieziony na komendę milicji. Całe zajście odbywało się na oczach żony i dzieci, które
z przerażeniem i płaczem obserwowały jak ich ojciec i mąż zostaje skuty kajdankami i siłą wyprowadzony z domu bez podania rzeczywistej przyczyny i celu doprowadzenia.

Rodzina moja czyli żona, 4-letni syn i roczna córka została bez środków do życia ponieważ była na moim wyłącznym utrzymaniu.

Nakaz zatrzymania i doprowadzenia wręczono mi w więzieniu w Załężu w dniu 13 grudnia 1981r.

Po dowiezieniu na komendę milicji, zostałem umieszczony w jednym z pomieszczeń, gdzie w obecności dwóch milicjantów i funkcjonariusza SB, przebywałem do godziny 3.30, nadal nie byłem poinformowany, dlaczego zostałem zatrzymany, ani co się ze mną stanie. Wywoływało to u mnie ogromny strach o życie moje i pozostawionej w domu rodziny. Małżonka w tym czasie udała się do innych działaczy związkowych aby powiadomić ich o moim zatrzymaniu.

Rano zostałem wraz z innymi zatrzymanymi wyprowadzony w asyście agresywnych funkcjonariuszy ZOMO, do stojących na ulicy milicyjnych więźniarek. Stamtąd wywieziono nas w kierunku Rzeszowa, nie wiedzieliśmy dokąd jedziemy, co potęgowało jeszcze mój lęk i niepewność
o życie. W końcu dowieziono nas do Zakładu Karnego w Załężu.

Warunki internowania były dużo gorsze niż więźniów skazanych za przestępstwa kryminalne. Pobrano ode mnie odciski palców, a rzeczy osobiste musiałem oddać do depozytu. Było to dla mnie duże udręczenie jak i inne przypadki traktowania jako pospolitego przestępcę.

Cele były przepełnione, słabo ogrzewane bez dostępu do ciepłej wody. Pokarm, który dostawaliśmy nie nadawał się praktycznie do spożycia, pomijając fakt, że nie zaspokajał nawet  w najmniejszym stopniu zapotrzebowań kalorycznych. Internowani nie mieli możliwości wymiany bielizny osobistej, dbania o higienę osobistą ze względu na brak kąpieli. Do 6 stycznia 1982 roku nie byliśmy w ogóle wyprowadzani na spacerniak. Decyzję o internowaniu doręczono mi dopiero po kilku tygodniach. W więzieniu nie mogłem również uczestniczyć w niedzielnych mszach świętych, co dla katolika, ze względu na okres świąteczny było trudne do zniesienia.

Wyżej wymienione warunki wywołały u mnie głęboką depresję, a także wiele chorób dermatologicznych oraz dolegliwości dróg oddechowych, pokarmowych oraz uzębienia. Każda zgłoszona choroba leczona była przez więziennego felczera tabletkami multiwitaminy, co  z oczywistych względów nie pomagało.

Skutkiem takiego stanu rzeczy było poważne pogorszenie się mojego stanu zdrowia, w związku z czym uzyskałem pięciodniową przepustkę na konsultację lekarską, podczas której musiałem się zgłosić do Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Rzeszowie, gdzie byłem przesłuchiwany.

Podczas pobytu w domu nawiązałem kontakt z działaczami Solidarności, którym przekazałem informacje o warunkach internowania, a także przekonałem się o potrzebie dalszej działalności związkowej i politycznej zmierzającej do zmiany nieludzkiego systemu sprawowania władzy.

W najtrudniejszym początkowym okresie internowania byłem regularnie przesłuchiwany przez funkcjonariuszy SB, podczas których wmawiano mi antypaństwową działalność, niepotrzebne angażowanie się w pracę związkową, podejmowano próby antagonizowania mnie z innymi działaczami związku szczebla krajowego, czy też wmawiano działania zbrojne przeciwko władzy ludowej i funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa. Poza tym proponowano wyjazd do innych krajów spoza tzw. „państw demokracji ludowej” wraz z całą rodziną bez prawa powrotu, któremu zdecydowanie się sprzeciwiłem.

Podczas internowania stosowano wobec mnie różne formy znęcania się psychicznego, a najbardziej dotkliwe to:

  • traktowanie jak bardzo niebezpiecznego przestępcę kryminalnego,
  • brak informacji o termie zwolnienia z internowania, (ciągle była podawana jedna odpowiedź – gdy ustaną przyczyny),
  • straszono mnie, że Służba Bezpieczeństwa odpowiednio zajmie się rodziną, oznaczało to, że może się im coś złego przytrafić, np. nieszczęśliwy wypadek, jeżeli nie podejmę współpracy
  • groźby z użyciem broni,
  • zapowiedź długoterminowego więzienia oraz wywiezienie w nieznanym kierunku.

Stan permanentnego zagrożenia życia i zdrowia własnego oraz rodziny wywoływał u mnie głęboką depresję, co miało ogromny wpływ na ogólny stan zdrowia. Objawiało się to w szczególności bólami stawowo – mięśniowymi i nerwobólami wszystkich części ciała, podczas internowania, jak i po wyjściu z więzienia, a dolegliwości te odczuwam do dnia dzisiejszego. W późniejszych latach ujawniły się choroby układu pokarmowego jak i choroby skórne. Niewątpliwie przeżycia z okresu internowania i późniejsze prześladowania i represje przyczyniły się do powstania nowotworu złośliwego nerki, który został usunięty operacyjnie . W związku z tym nastąpiło osłabienie  i spadek odporności organizmu. a co za tym idzie zapadalność na różne przewlekłe choroby.

Najbardziej traumatycznym wydarzeniem podczas internowania była pacyfikacja oddziału więziennego przez funkcjonariuszy ZOMO z Zaczernia k/Rzeszowa, podczas której poupychano nas    w celach po kilkanaście osób w jednej, a następnie zaspawano drzwi. Tak przetrzymywano nas kilkanaście godzin w niepewności i strachu, a następnie wielu wywieziono w nieznane.

Pierwsze widzenie z żoną odbyło się po nowym 1982 roku w drugiej połowie stycznia, przez ten czas nie miała ona ze mną żadnego kontaktu ani informacji o moim stanie zdrowia. Ja też nie wiedziałem co dzieje się z moją rodzina, a pisane listy nie docierały. Nie zawsze w późniejszym okresie żona czy moje rodzeństwo uzyskiwali zgodę SB na widzenie się ze mną, mimo że przyjeżdżali do Załęża, pokonując ponad 80 km odległość przy trudnościach komunikacyjnych w czasie srogiej wówczas zimy.

Przez okres pierwszych dwóch miesięcy internowania moja żona wraz z rodziną utrzymywała się z pomocy swoich rodziców mieszkających na wsi, mojego licznego rodzeństwa oraz skromnych oszczędności. Wynagrodzenie moje w tym czasie nie było wypłacane.

Pierwsze pieniądze z mojego zakładu pracy żona otrzymała, po około dwóch miesiącach internowania. Pobory te były niższe od tych które otrzymywałem pracując, co sprawiało że żona w bardzo ograniczonym stopniu mogła zaspokoić potrzeby mojej rodziny, choćby na najniższym poziomie.

Po zwolnieniu z internowania na podstawie decyzji nr 107 z dnia 17.06.1982 r. o uchyleniu internowania, nie zrezygnowałem z działalności niepodległościowej włączając się w struktury Regionalnej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność” w Rzeszowie i organizując jej struktury w Mielcu i okolicach tworząc Tymczasową Komisją Koordynacyjną i tzw. „piątki” do kontaktów, kolportażu ulotek, biuletynów i wydawnictw o treści związkowej i niepodległościowej.

Wróciłem do pracy w MPB Mielec, ale już jako człowiek naznaczony internowaniem na stanowisko niekierownicze z niższym uposażeniem niż przewodniczący związku, a także od stanowiska majstra, w innym dziale ze zwiększonym zakresem czynności, pomijany w podziale premii i nagród, ale z przydzielonymi opiekunami spośród pracowników przedsiębiorstwa, osób cywilnych oraz funkcjonariuszy SB (w sumie 53 donosicieli i prześladowców) z których 44 zostało odtajnionych w archiwum IPN.

W związku z otrzymywaniem niewielkiego wynagrodzenia zmuszony byłem do podejmowania pracy dorywczej aby utrzymać czteroosobową rodzinę. Z powyższych względów w 1983 roku musiałem zmienić pracę. Przyjąłem propozycję zatrudnienia w Gminnej S-ni „SCH” w Mielcu na stanowisku kierowniczym.

Jednakże po kilku miesiącach, wobec próby narzucenia mi współpracy z osobą podejrzaną o malwersacje materiałowe, po mojej odmowie powzięcia z nią wspólnej odpowiedzialności majątkowej zostałem zwolniony. Moje odwołanie do Komisji Rozjemczej zostało odrzucone, a skarga w Wojewódzkim Sądzie Pracy w Rzeszowie rozstrzygnięta została na korzyść pracodawcy.  Po rozwiązaniu umowy o pracę miałem trudności ze znalezieniem jakiegokolwiek płatnego zajęcia, albowiem gdzie tylko się pojawiłem na rozmowę w sprawie zatrudnienia, odsyłano mnie, mimo że wolne miejsce pracy nie było obsadzone. Zapewne otrzymałem od SB „wilczy bilet” na zatrudnienie mnie. Dzięki przychylności ludzi, którzy zataili moją działalność udało mi się podjąć pracę   w Okręgowym Zakładzie Transportu i Maszyn Drogowych w Jaśle na stanowisku dyspozytora. Pracowałem tam od 10 maja 1984r. do 31 grudnia 1988r. tj. do likwidacji Placówki Terenowej  w Mielcu. Kolejnym miejscem pracy był Rejon Dróg Publicznych w Mielcu, w którym na stanowisku dyspozytora pracowałem do 28.02.1993 r.

Pomimo tych zdarzeń nie przerwałem działalności konspiracyjnej na rzecz niepodległości Polski i jej suwerenności. Kontaktowałem się z działaczami w Warszawie i Krakowie m.in. ze Stanisławem Handzlikiem, późniejszym przewodniczącym Rady Miasta Krakowa i Edwardem Nowakiem wiceministrem gospodarki w rządzie T. Mazowieckiego i J. Buzka. Przewoziłem i kolportowałem tzw. „bibułę” (ulotki, biuletyny „Wola”, „Tygodnik Mazowsze” i inne, dziś już nazw nie pamiętam). Uczestniczyłem w wydawaniu biuletynu NSZZ „Solidarność” Ziemi Mieleckiej „Trwamy”.

Poszczególne egzemplarze tych niezależnych i wolnych od cenzury wydawnictw były archiwizowane u jednego z uczestników akcji kolportażu, który okazał się być TW; archiwum przepadło. Podobnie było z dokumentami KZ NSZZ „S” w MPB i wydawnictwami bezdebitowymi, które zarekwirowała SB po wprowadzeniu stanu wojennego. Najbliższa współpraca z RKW NSZZ „Solidarność” w Rzeszowie związana była z jej przewodniczącym Zbigniewem Sieczkoś i Michałem Stręk, do kontaktu z którymi wyznaczony był Marian Strycharz – pracownik WSK PZL Mielec i mój najbliższy współpracownik. Na terenie Mielca i okolic trudną pracę przygotowywania do druku i powielania wykonywał Stanisław Kalita, z którym utrzymywałem stały kontakt. Innymi postaciami biorącymi czynny udział w działalności konspiracyjnej związku byli: Ryszard Sokólski, Ryszard Skóra, Anna Paprocka, Adam i Klementyna Ratusińscy, Wiesława Podlaska i wiele innych osób, które można by ująć w antologii działalności niepodległościowej. Organizowałem spotkania z innymi grupami społecznymi i zawodowymi.

Włączałem się w nurt uroczystości zakazanych przez rządzących, a obchodzonych oficjalnie      i nieoficjalnie przy parafiach i na spotkaniach w domach prywatnych. Nieprzerwana działalność niepodległościowa sprowadzała na mnie i moją rodzinę szykany i represje w postaci przesłuchań, rewizji, obserwacji, fotografowania dzieci, zaczepiania na ulicy, prowadzenia akcji rozpracowywania   o kryptonimie „Lampa”, „Rak”, „Klon”, „Brzoza” i wielu innych prowadzonych przez SB, które skatalogowane zalegają w archiwum IPN Oddział w Rzeszowie.

Często tak w domu jak i w miejscu pracy byłem nachodzony przez funkcjonariuszy SB, straszony, przewożony na komendę Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Mielcu, przetrzymywany do późnych godzin nocnych bez niczyjej wiedzy. Przesłuchania niekiedy kończyły się odwiezieniem mnie do domu, gdzie przeprowadzano rewizję m.in. pod absurdalnym zarzutem zamachu na papieża, wielokrotnie zmuszano mnie do zaprzestania działalności, przyznania się do nie popełnionych czynów przestępczych, podpisywania protokołów i nakazów. Odmawiałem podpisów, nie wdawałem się w żadne rozmowy – unikałem prowokacji.

W 1987 r. zostałem wcielony karnie na ponad 3 tygodnie do kompanii czołgów, podczas gdy moją specjalnością wojskową było lotnictwo. Nie uwzględniono wówczas mojej sytuacji rodzinnej jako jedynego żywiciela rodziny składającej się z trojga kilkuletnich dzieci i żony w ciąży.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1989r. w odtajnionych aktach Służby Bezpieczeństwa z 1988r. odnalazłem się na listach osób przeznaczonych do ponownego internowania. Nękanie mnie przez funkcjonariuszy SB nachodzeniem w miejscu pracy z próbami przesłuchania trwało do lutego 1990r.

Po ponownej rejestracji NSZZ „Solidarność” reaktywowałem z wymienionymi wcześniej współpracownikami z działalności konspiracyjnej jawne struktury zakładowych, międzyzakładowych     i regionalnych komisji związku. Działania dotyczyły także wieloaspektowych działań na rzecz wolności obywatelskich i demokratycznych wraz z przygotowaniem pierwszych, częściowo wolnych wyborów do parlamentu. Prowadziłem szeroką akcję informacyjną odkłamującą historię minionych czterdziestu pięciu lat PRL jak również obrazującą stan współczesnych stosunków polityczno-gospodarczych.

W latach 1990-1992 przewodniczyłem Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Rejonie Dróg Publicznych w Mielcu, byłem członkiem Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” w Rzeszowie, członkiem Komisji Krajowej w sekretariacie sekcji branżowych związku, wiceprzewodniczącym sekcji krajowej drogownictwa i przewodniczącym Międzyzakładowej Komisji Koordynacyjnej ,,Solidarność” Ziemi Mieleckiej. Tworzyłem struktury branżowe związku i aktywnie w nich pracowałem. Uczestniczyłem w rozmowach pomiędzy NSZZ „Solidarność” a Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwem Transportu i Gospodarki Morskiej. Ukończyłem przed tym szkolenie specjalistyczne negocjatorów ds. rozwiązywania konfliktów społecznych i zawodowych, zorganizowane przez amerykańską centralę związkową ALF-CIO.

Z członkostwa w NSZZ „Solidarności” musiałem zrezygnować w 1993r. ze względów zawodowych bowiem zostałem mianowany na kierownika Rejonowego Urzędu Pracy w Mielcu. Zorganizowałem jego funkcjonowanie, a od 2004r. z mocy prawa zostałem dyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy w Mielcu. Brałem czynny udział w licznych działaniach na rzecz powstawania w Mielcu  i regionie nowych miejsc pracy i rozwiązywania innych problemów bezrobocia. Uczestniczyłem w pracach przygotowawczych do powstania w Mielcu Specjalnej Strefy Ekonomicznej jako pierwszej w Polsce, odmiennej od monokultury przemysłowej, wielobranżowej struktury różnorodnej gospodarczo. Podczas pobytów studyjnych w Niemczech, Irlandii i Belgi zapoznałem się z metodami rozwiązywania problemów społecznych, a zwłaszcza bezrobocia, zaś na Białorusi w porozumieniu        z tamtejszymi organizacjami pozarządowymi i opozycją, wykładałem metodologię tego zjawiska. Ukończyłem szereg kursów i szkoleń z zakresu zarządzania zasobami ludzkimi. W 1999r. uzyskałem licencjat w Wyższej Szkole Administracji i Zarządzania w Przemyślu, a w 2001r. na Wydziale Prawa Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie otrzymałem tytuł magistra. Wielokrotnie prowadziłem sympozja, konferencje i szkolenia dotyczące problemów związkowych i społecznych. Wyróżniony zostałem m in. Srebrnym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Oficerskim Orderu „Polonia Restituta”.

Stanisław Stachowicz – Mielec, styczeń 2016 r.

 

Sprawdź również

Potrącenie 69-letniej rowerzystki w Mielcu

Mieleccy policjanci wyjaśniają okoliczności wypadku, do którego doszło dzisiaj w Mielcu. W wyniku potrącenia przez …