Od konstruktora do senatoraRozmowa z senatorem RP Mieczysławem Janowskim.
Wieści Regionalne Nr 6/04 z 4 czerwca 2004 r. Włodzimierz Gąsiewski – Można powiedzieć, że od kilku kadencji jest pan politykiem zawodowym, ale posiada pan także tytuł naukowy doktora, a do tego jeszcze m.in. pańska kariera związana jest z Mielcem…
Mieczysław Janowski – Ukończyłem studia na Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej w zakresie dyscyplin związanych z lotnictwem. Moja małżonka specjalizowała się w silnikach lotniczych i stąd znaleźliśmy się w rzeszowskiej WSK. Po dwóch latach podjąłem pracę w ówczesnej Wyższej Szkole Inżynierskiej w Rzeszowie, potem przekształconej w Politechnikę Rzeszowską. Tam też uzyskałem doktorat i przez wiele lat kierowałem punktem konsultacyjnym Politechniki Rzeszowskiej w Mielcu. Bardzo dobrze wspominam ten czas i myślę, że także moi studenci tak go pamiętają. Wykładałem wytrzymałość materiałów i wytrzymałość konstrukcji lotniczych oraz mechanikę lotu, a więc w tej dziedzinie bardzo ważne przedmioty. Nie był to jedyny kontakt z Mielcem. Na Politechnice prowadziliśmy obliczenia konstrukcji oraz badania struktur lotniczych, próby wytrzymałościowe, stateczności itp., które wykorzystywane były w mieleckiej WSK. Tak więc drogę do Mielca znam doskonale. Mam w tym mieście wielu znajomych i przyjaciół tak ze studiów, jak i z branży lotniczej.W. Gąsiewski – Może do spraw lotniczych jeszcze wrócimy, natomiast od kiedy zaczęła się pańska działalność polityczna?
Mieczysław Janowski – Wszyscy pamiętamy rok 1989, obchodzimy właśnie 15-lecie słynnych wyborów z 4 czerwca tamtego roku. Wówczas, mimo że proponowano mi zaangażowanie się, nie podjąłem takiej próby. Natomiast tak jak większość z nas widziałem w tym co się dzieje w Polsce, a później także w innych krajach tzw. obozu socjalistycznego – wielką nadzieję dla ludzi, szansę na powstanie demokratycznego państwa, w którym obywatel jest podmiotem a nie przedmiotem działań. Pamiętaliśmy wszakże lata 1980-81 i powiew"Solidarności", a potem stan wojenny i totalny marazm, narastająca inflacja oraz kryzys gospodarczy. W 1990 r. odbyły się kolejne wybory – tym razem do odrodzonych samorządów. Wówczas podjąłem decyzję o kandydowaniu i tak się zaczęła moja kariera samorządowa. Dwukrotnie byłem radnym miasta Rzeszowa i przez dwie kadencje prezydentem tego miasta. Uważam, że to jest przeogromne doświadczenie, którego nie można zdobyć na żadnym uniwersytecie. Owocuje ono również teraz, gdy już drugą kadencję jestem senatorem. Na każdą ustawę patrzę bowiem przez pryzmat tego – jak ona będzie funkcjonowała na dole, czy samorządy sobie z nią poradzą, czy starczy pieniędzy? Dlatego dziesiątki poprawek, które wnoszę i które są przyjmowane, chociaż jestem w opozycji, świadczą o tym, że są to przemyślane sugestie. Szkoda tylko, że od samego początku wiele ustaw jest źle skonstruowanych, jak chociażby ostatnia o podatku VAT czy wcześniejsza o Narodowym Funduszu Zdrowia zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny.
W. Gąsiewski – Rzeszów w okresie pańskiej prezydentury z miasta prowincjonalnego zmienił się w swoistą metropolię Polski południowo-wschodniej. Jakby pan chciał w przyszłości wykorzystywać te doświadczenia, np. na forum Parlamentu Europejskiego?
Mieczysław Janowski – O tym czy będę posłem do Parlamentu Europejskiego to zadecydują wyborcy, ale znajomość tzw. polityki regionalnej każdemu politykowi jest potrzebna. W Parlamencie Europejskim jest w tej chwili 20 stałych komisji, a wśród nich jedną z ważniejszych jest Komisja Polityki Regionalnej. Np. budżet Unii Europejskiej na rok 2004 zamyka się kwotą ok. 99,6 mld euro. Z tego największe środki skierowane są na politykę rolną – ponad 46 %, ale ok. 23% – i to jest druga pozycja – stanowią środki skierowane do regionów. W związku z tym doświadczenia samorządowe na pewno byłyby przydatne na forum europejskim. Wiele dała mi również prawie dziewięcioletnia praca w Zarządzie Zawiązku Miast Polskich. Mam też za sobą doświadczenie międzynarodowe, gdyż przez cztery lata byłem przedstawicielem polskich miast w Izbie Lokalnej i Regionalnej Rady Europy w Strasburgu. Spotykałem się tam z przedstawicielami samorządów z całej Europy. Te kontakty osobiste mają znaczenie trudne do przecenienia. To wszystko nauczyło mnie również zarówno przedstawiania racji własnych, jak i dostrzegania racji cudzych.
W. Gąsiewski – Jest pan w Senacie wiceprzewodniczącym Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej, czy nie sądzi pan, że w obecnym układzie formalno-prawnym samorządy mają za mało możliwości, zwłaszcza w sensie finansowym ażeby skutecznie wykorzystywać fundusze unijne.
Mieczysław Janowski – Mówiłem cały czas podczas poprzedniej kadencji, gdy przewodniczyłem tej Komisji, jak ważne jest opracowanie ustrojowych ustaw, określających zadania oraz kompetencje samorządu gminnego, powiatowego i wojewódzkiego. Podkreślałem rolę ustaw: o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, o finansach publicznych, a także innych, które by regulowały jednoznacznie gospodarkę finansową samorządów. Te ustawy powstały. Niektóre były lepsze, a inne gorsze. Teraz część z nich znowelizowano. Generalnie, samorządy mają ciągle zbyt małe dochody na realizację nałożonych zadań. Wspomniane, nowe przepisy ustawowe pozwalają już w lepszym stopniu wykorzystać środki unijne. Zawsze jednak musi być udział własny, najczęściej ok. 25%. Trzeba też wiedzieć, że pieniądze pochodzące z funduszy UE są przekazywane zazwyczaj po wykonaniu zadania bądź jego części. Potrzebny jest zatem system, pozwalający samorządom uzyskać stosowny kredyt czy pożyczkę lub donację. Powołane zostały rozmaite fundusze, jak np. Fundusz Poręczeń Unijnych, Fundusz Rozwoju Inwestycji Komunalnych itd. Temat ten podejmują banki, zwłaszcza Bank Gospodarstwa Krajowego, które będą dysponować odpowiednimi środkami. Chcąc zatem wykorzystać wszystkie możliwości, jakie są przewidziane na wsparcie pochodzące z funduszy strukturalnych czy z Funduszu Spójności, winniśmy zapewnić wspomaganie finansowe przyjętych do realizacji projektów ze źródeł publicznych. Bardzo bym chciał, abyśmy tę próbę zdali. Tegoroczna składka Polski do UE to kwota rzędu 6,3 mld złotych, zaś wpływy, które możemy otrzymać to prawie 13,7 mld zł. W związku z tym bilans dodatni może więc być na poziomie 7,4 mld zł. Przypomnę tylko, że tegoroczne dochody polskiego budżetu to ok. 154,5 mld zł. Możemy więc otrzymać prawie 5% tej kwoty. Takich pieniędzy nie znajduje się na ulicy.
W. Gąsiewski – Największe obawy związane z naszym wstąpieniem do Unii Europejskiej mieli i mają nadal rolnicy. W chwili obecnej tylko kilka procent z nich złożyło wnioski o dopłaty bezpośrednie. Czy nie uważa pan, że obecna administracja za mało działa w tej dziedzinie?
Mieczysław Janowski – Nie mam całościowej oceny, ale ten pogląd podzielam na podstawie sygnałów otrzymywanych bezpośrednio od rolników, od sołtysów oraz wójtów. Podczas jednego z ostatnich posiedzeń Parlamentarnego Zespołu ds. Absorpcji Funduszy Unijnych poruszyłem ten temat, szczególnie zwracając się do przedstawicieli Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która ustawowo odpowiada za tę kwestię, żeby dotarli na wieś tam gdzie to jest tylko możliwe, nawet do szkół, sołectwa, gminy i parafii. Nasi rolnicy, którzy zawsze okazywali swą rozwagę, muszą uwierzyć, że to jest duża szansa. W każdej gminie są osoby, które pomogą w wypełnieniu formularzy i ważne jest, żeby jak najszybciej, złożyć odpowiednie dokumenty. Jeśli zostaną one złożone na czas, to jeszcze w tym roku, w grudniu środki na dopłaty bezpośrednie będą uruchomione. Ci, którzy nie złożą wniosków – stracą i uważam, że ta świadomość będzie narastała lawinowo. Tylko dlaczego polski rolnik ma stać w kolejce w urzędzie z papierami? Teraz to jeszcze można zrobić w miarę spokojnie i o to apeluję, tuż przed 15 czerwca będą kolejki. Na wieś wpłyną także inne pieniądze, jeśli gminy, ich związki, powiaty itp. podejmą inwestycje, które mogą być współfinansowane ze środków unijnych, o czym już wspominałem. Zostaną więc stworzone nowe miejsca pracy i wiele innych korzyści. Oczywiście, trzeba będzie ponieść pewne nakłady, także i w gospodarstwach rolników. O to bowiem chodzi, żebyśmy byli konkurencyjni, żebyśmy spełniali kryteria jakościowe i sanitarne. O tym, że potrafimy to robić m.in. przekonują osiągnięcia polskiego mleczarstwa, przemysłu mięsnego, sadownictwa i wielu innych dziedzin. Naprawdę nasze, polskie produkty rolne mogą podbić rynki światowe, i to nie tylko wewnątrz Unii, do której już należymy od 1 maja 2004 r.
W. Gąsiewski – W województwie podkarpackim, czy też na tzw."ścianie wschodnie" Polski korzyści z akcesji upatruje się głównie w ekologii, rolnictwie i ewentualnie przemyśle żywnościowym, natomiast niewiele mówi się o możliwościach rozwoju przemysłu…
Mieczysław Janowski – Może za mało się mówi, a w natłoku sensacji, chociażby politycznych, znika to z pola widzenia. Mówi się przecież o stworzeniu"Doliny lotniczej" gdzie będzie też i Mielec, i Rzeszów. ¯yczę przemysłowi lotniczemu jak najlepiej, bo jestem z nim emocjonalnie związany. Ale np. w Nowej Sarzynie rozwija się przemysł chemiczny, podobnie i w Dębicy, w Krośnie produkuje się znakomite podzespoły do samolotów, w Sędziszowie relatywnie mała firma, kooperuje już z wielką francuską spółką itd. Oczywiście, przykłady można by mnożyć, także z Mieleckiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Musi być jednak tego więcej, stanowczo więcej. Lepiej również powinien być wykorzystany potencjał produkcyjny naszych firm.
W. Gąsiewski – No tak, ale te główne decyzje rządowe dotyczyły zakupów i kooperacji, np. myśliwców dla polskiej armii w USA, a nie w Unii Europejskiej…
Mieczysław Janowski – Miała się z tym wiązać tzw. polityka offsetowa i to zaczyna budzić pewien niepokój, również i mój, bo w ślad za wydatkami, które poniesiemy na samoloty F-16, miały pójść decyzje dotyczące uaktywnienia gospodarki polskiej, polskiego przemysłu – i nie tylko przemysłu – w wielu regionach Polski. Rząd, który miał dopilnować tej sprawy, powinien się tym szczegółowo zająć. Czym się zajmuje dzisiaj polski rząd, to widzimy w codziennych informacjach medialnych. Uważam jednak też, że Amerykanie są na tyle odpowiedzialnymi kontrahentami, że dotrzymają umów. Chciałbym też powiedzieć o innych, ważnych szansach dla naszego województwa, jak chociażby modernizacji drogi Nr 19: Barwinek – Rzeszów – Stalowa Wola – Lublin – Białystok, aż do granicy z Litwą. Będzie to zespojenie wschodnich rubieży Unii Europejskiej. Bardzo ważna jest budowa autostrady, która przecież może się zacząć od naszej wschodniej granicy, co by znacznie przyśpieszyło jej otwarcie. No i oczywiście modernizacja oraz rozbudowa lotniska w Jasionce, na co są już środki w tegorocznym budżecie. Ożywienie komunikacyjne, lepszy dostęp do naszego regionu wpłynie na szerszy przypływ kapitału i wspomoże rozwój przedsiębiorstw. Szczególnie ważne jest tu pogranicze Unii Europejskiej i Ukrainy. Nie można bowiem tworzyć nowej kurtyny, tym razem na wschodnich granicach Polski.
W. Gąsiewski – Na ile jednak polscy parlamentarzyści w strukturach unijnych będą w stanie przekonać co do takiej otwartości wobec naszych wschodnich sąsiadów?
Mieczysław Janowski – Już teraz w Unii Europejskiej da się zauważyć duże zainteresowanie współpracą ze Wschodem, zwłaszcza z Rosją np. Niemiec i Francji – nad głowami Polski. Poza tym Polska w Unii stwarza zupełnie inną sytuację i Francuzi, i Niemcy, jeśli chcą być wierne idei unijnej współpracy nie mogą pominąć naszego kraju. Podobnie rzecz ma się z Ukrainą. Polska jest orędownikiem określenia przedziału czasowego, w którym Ukraina mogłaby się znaleźć w strukturach unijnych oraz układu NATO.
W. Gąsiewski – Poza sprawami natury politycznej i gospodarczej są jeszcze problemy natury duchowej czy moralnej, czy nie ma obaw że zachowamy swoją tożsamość narodową i chrześcijańską?
Mieczysław Janowski – ¯adne przepisy unijne nie regulują kwestii światopoglądu i wyznania czy tradycji narodowych. Natomiast to, czy zachowamy swoją tożsamość, to będzie zależało od nas. Znaczna część ugrupowań politycznych w Parlamencie Europejskim – to przedstawiciele różnych nurtów chrześcijańskiej demokracji. Myślę, że nie gorzej będzie po najbliższych wyborach do tegoż Parlamentu. Dziwię się więc, że zapis potwierdzający prawdę historyczną o chrześcijańskich korzeniach Europy, z takim trudem toruje sobie drogę w preambule do Konstytucji UE. Tej konstytucji, której projekt jest tak dyskutowany i, który budzi rozmaite emocje. Ów projekt w sposób istotny odchodzi także od korzystnych dla Polski ustaleń z Nicei. Chodzi tu zwłaszcza o tryb głosowań i siłę głosów polskich. Na pewno polscy przedstawiciele we władzach Unii będą musieli zrobić wszystko, aby nie zaniedbać tych ważnych spraw. Do Unii Europejskiej możemy wiele wnieść również w sferze ducha, jeżeli będziemy swoim przykładem świadczyli, że rzeczywiście te wielkie walory, które niesie ze sobą chrześcijaństwo są naszą autentyczną codziennością. Parlamentarzysta znad Wisły w Unii Europejskiej będzie swoistym ambasadorem Polski. Będzie on musiał dbać o dobro regionu, z którego został wybrany, o dobro kraju, który reprezentuje i o dobro całego Europejskego Domu, w którym mieszka już obecnie ponad 250 mln ludzi.
W. Gąsiewski – Dziękuję za rozmowę.Rozmawiał: Włodzimierz Gąsiewski
Sprawdź również
40-letni mielczanin najbliższe 3 miesiące spędzi w areszcie
14.10.2024. Decyzją sądu najbliższe 3 miesiące spędzi w areszcie 40-letni mieszkaniec Mielca. Mężczyzna podejrzany jest …