W sobotę 17 maja 2014 r. ok. godz. 11.00 przez Mielec przechodziła 7-metrowa fala powodziowa. Nie był to jeszcze rekord z 2010 r., niemniej jednak Wisłoka wyglądała bardzo groźnie i rozlała się między wałami, płynąc bardzo szybko niemal na całej swojej szerokości. Tymczasem na kładce przez Wisłokę z Mielca do Podleszan trwała na dobre turystyka powodziowa. Na kładkę z mieleckiej strony, mimo że jej wylot od strony Podleszan był całkowicie zatopiony można było wejść zupełnie swobodnie. Była ona otwarta, bez żadnych zagrodzeń, czy ostrzeżeń, mimo iż faktycznie była nie do przejścia i nieprzejzdna. Korzystały z tego całe rodziny, w tym małe dzieci. Niektóre dzieciaki mogły być nawet bez opieki. Już przejście nad rwącym nurtem, pełnym śmieci, a nawet kłód drzew wzbudzał dreszcz emocji, zwłaszcza że kładka nieco się huśtała. Jeszcze niebezpieczniej było u wylotu kładki, gdzie niemal w wodzie dzieciarnia i dorośli obserwowali szybko płynącą wezbraną rzekę. Wystarczyłby jeden nieopatrzny krok i nieszczęście gotowe. Z tego co wiadomo, to jeszcze po południu dostęp na kładkę był swobodny, mimo że Wisłoka opadła zaledwie o kilka centymetrów. Oczywiście nowo wybudowane wały w Mielcu się sprawdziły, ale czy ochrona mieszkańców – tu jest już znak zapytania?
Inf., fot. i wideo: Włodzimierz Gąsiewski
Tu możesz zobaczyć stany wód na Wisłoce: http://www.wisloka.prospect.pl
Mielec WisĹoka kĹadka 17 V 2014