Od pewnego czasu na mieleckim „Gryfie” coraz częściej odbywają się libacje alkoholowe.
reklama:
Kiedyś „Gryf” miał ponurą sławę właśnie takiej alkoholowej pijalni. Po remoncie nieco sie to zmieniło na lepsze, ale ostatnio coraz częściej teren ten stał się znów miejscem schadzek głównie młodych ludzi, którzy raczą się tam także alkoholem. Teren ten odwiedzają także tzw. „niebieskie ptaki”, dla których alkohol, to nie tylko sporadyczny weekendowy przypadek, ale raczej szara codzienność.
Stadion oczywiście tętni życiem, codziennie trenują tu dzieci i młodzież, a po bieżni maszerują lub biegają mielczanie w różnym wieku. Spożywanie alkoholu jest jednak niezbyt pedagogicznym widokiem dla małoletnich. Ciekawe, bo teren jest monitorowany, podobnie jak sąsiadujące obok Liceum Ekonomiczne. Czy ktokolwiek w ogóle ogląda ten monitoring. Czy zaglądają tam jacyś „stróże prawa”?
Tymczasem na tartanowej bieżni leży stłuczone szkło po wódce, pośród trybun stoją butelki po piwie, a kosze wypełniają nie tylko plastikowe butelki, ale także piwne puszki.
Szkoda, że podczas miesięcy wakacyjnych mało kto się interesuje tym obiektem. Kiedyś niedaleko był dom kultury i kino. Dziś zieje tam pustką i próżnią. Być może więc „piwko” na trybunach jest jedyną formą rozrywki dla młodzieży z tej części miasta.
I jeszcze jedno, ekologiczny paradoks. Tablica informująca o właścicielu miejsca i zakazie m.in. picia alkoholu przybita jest wprost do żywego drzewa. To też chyba świadczy o braku wyobraźni gospodarzy „Gryfu”.
Inf. wł.
Mielecki âGryfâ stadion czy melina?
