Portal promocja.mielec.pl prezentuje informacje i relacje - zapraszamy do współpracy: ogłoszenia - reklama w internecie i gazecie, grafika i skład komputerowy, zdjęcia reklamowe, foto i wideo reportaże
Strona główna / Region / Gospodarka i ekonomia / „Samotność i poczucie, że jest się niechcianym, to najstraszniejsza bieda”

„Samotność i poczucie, że jest się niechcianym, to najstraszniejsza bieda”

Matka Teresa z Kalkuty. Każde miasto  to układ lepiej czy gorzej zaplanowanych ulic, domów, osiedli, to zbiór instytucji, zakładów pracy, szkół. To mniejsza lub większa harmonia betonu  i zieleni. To miejsce, które tętni bardziej lub mniej działaniem, po prostu życiem. A to sprawiają Ludzie, którzy w tych domach, zakładach pracy, na tych ulicach żyją, uczą się ,pracują. To los ludzi, tych małych i dużych, jest a przynajmniej powinien być w rozwoju  miasta najważniejszy. Trudno ustawić w hierarchii ważności i pierwszeństwa, który etap ludzkiego życia jest z  punktu widzenia priorytetów dla miasta najważniejszy.

Ja swoje rozważania skupię na osobach dojrzałych, potencjalnych, czy też rzeczywistych emerytach i rencistach. Z szacunku do nich i z racji ich bogatego doświadczenia. Tego zawodowego oraz tego  osobistego, rodzinnego, społecznego, tak zwyczajnie – życiowego. Osobach, będących w swoim „złotym wieku”, dla których nie istnieją już troski związane
z wychowywaniem dzieci, doskonaleniem zawodowym czy tzw. „dorabianiem się”, ale których dotykają  inne problemy,  którzy mają swoje potrzeby i marzenia . Codzienna rzeczywistość pokazuje , że ta „emerytura” czy starość nie są wcale tak beztroskie
 i sielankowe. Powinien to być czas spokoju, wytchnienia , relaksu, zabaw z wnukami, czy czasem realizacji swoich pasji i zamiłowań. Życie kreśli jednak inny scenariusz . Gdy do kłopotów finansowych swoich własnych (bo zbyt niska emerytura), bądź dzieci (bezrobocie, brak mieszkania, niskie pensje), dochodzą kłopoty ze zdrowiem. Gdy choroba drąży organizm, ból czy niesprawność nie pozwalają dobrze funkcjonować.
Zaczynają się wtedy „wycieczki” ; po gabinetach lekarskich, specjalistycznych, zabiegowych.
Ale wycieczka to taka forma spędzenia wolnego czasu,  w której właściwie wszystko jest doskonale zaplanowane i przemyślane . Na umówioną godzinę trzeba być w umówionym miejscu. Przewodnika czy autokar też rezerwuje się na konkretny czas i miejsce. A jak wyglądają „wycieczki” po przychodniach i gabinetach? Dwu i trzygodzinne posiedzenia
w poczekalniach, znacznie dłuższe oczekiwania (czasami z widmem niedoczekania się) do specjalisty, których jest wciąż za mało na nasze potrzeby.

 A jak wygląda czas emeryta gdy nie dolega mu nic poważnego, gdy jest w miarę sprawny a jeszcze spragniony życia, kontaktu z drugim człowiekiem i aktywności ,tej szeroko pojętej? Właściwie zostają mu  spacery, może nordick  walking, czasem kino czy spektakl (ale czy nie za drogi na kieszeń emeryta) i to wszystko! Brak jest takich miejsc jak skwery, parki, czy kluby dla osób starszych. Bez zgiełku małych dzieci, natrętnych czasem przechodniów, z miejscami   przystosowanymi do relaksu,  i do wysiłku (mobilne siłownie na świeżym powietrzu), gier towarzyskich jak szachy czy brydż. Dobrze funkcjonują w tej kwestii Kluby Seniorów ale jest to zasługa Spółdzielni Mieszkaniowych a gdzie jest inicjatywa Miasta? Powinniśmy szanować  starsze pokolenie i dbać o jego reprezentantów, bo bez tego nie będziemy umieli właściwie wychować  pokolenia młodych.

Świetnie się składa, gdy wśród starszych ludzi znajdują się tacy, którym nie brakuje werwy
 i zapału do ciągłego działania. Którzy wprost nie wyobrażają sobie siebie w błogim nic nierobieniu. Wtedy zawiązują się ciekawe inicjatywy i przedsięwzięcia.  Dzięki temu możemy poszczycić się,  zrzeszającym aktywnych, pełnych zapału, głodnych sztuki i wiedzy, dojrzałych ludzi – Uniwersytetem Trzeciego Wieku. Prężnie działający, skupiający w swoich szeregach „kwiat mieleckiej dojrzałości” .  To środowisko ludzi będących już na emeryturze ale chcących jeszcze wiele zrobić dla siebie i dla innych, niestety też z problemami, choćby lokalowymi.

Szanuję  tę dojrzałą grupę społeczną, widząc w niej swoją mamę, wielu starszych kolegów , czy znajomych. Chciałabym  sama dożyć takich czasów, że w naszym mieście starsi czy starzy ludzie są otoczeni opieką i troską, jak nie najbliższych, to dobrze pojętej pomocy społecznej, polegającej na dobrym rozeznaniu ich sytuacji materialnej, społecznej i zdrowotnej. Tak, by nad  miastem nie krążyło widmo świadomości, że ludzie starzy, samotni  są już nikomu nie potrzebni i niechciani. Byłaby to dla miasta, jak mawiała bł. Matka Teresa z Kalkuty najstraszniejsza  bieda.

Maria Orłowska

 

Sprawdź również

Mielecki Pochód Niepodległości i patriotyczna manifestacja pod Pomnikiem Wolności

W dniu 11 listopada tradycyjnie już od 1989 r. w Mielcu odbywały się liczne wydarzenia …