Wieści Regionalne
nr 2/07 z 23 II 2007 r.Bezpieczeństwo Polski według Jana Parysa
10 lutego br. w Sali Królewskiej w Mielcu odbyło się spotkanie, połączone z wykładem Jana Parysa z mieszkańcami Mielca i powiatu mieleckiego.
Inicjatorem i organizatorem spotkania był Pan Józef Serafin z Mielca. Jak powiedział naszej Redakcji Pan Józef celem tych spotkań jest budzenie patriotyzmu i świadomości narodowej i choć przychodzą na nie osoby już o wyrobionych poglądach, głównie ze środowisk patriotycznych, to jednak mogą one przekazywać swoje przekonania do szerszych kręgów społeczeństwa.
Pan Józef Serafin inspirował się m.in. publikacjami i ogłoszeniami o podobnych spotkaniach w Tygodnikach "Nasza Polska" i "Głos" i postanowił przenieść je na grunt mielecki. Mimo, że nie dysponuje środkami masowego przekazu, ani też możliwościami reklamy organizowanych spotkań, to zawsze przychodzi na nie ok. setka słuchaczy, których do tej pory swoją wizytą zaszczycili: Antoni Macierewicz (dwukrotnie), Ks. Czesław Wala (wykład o patriotyzmie) – Kustosz w Sanktuarium w Gałkowie-Godowie, red. Stanisław Michalkiewicz, Krzysztof Wyszkowski, Anna i Andrzej Gwiazdowie (wykład o rodzącej się "Solidarności" i przenikania agentury do związku) i dr Paweł Soroka – polskie lobby przemysłowe.
W planach są spotkania m.in. z: prof. Robertem Jerzym Nowakiem, Andrzejem Nowakiem z wydawnictwa w Krakowie, prof. Ryszardem Terleckim – prezes IPN w Krakowie, jeszcze raz Państwo Gwiazdowie i Krzysztof Wyszkowski, były premier Jan Olszewski, prof. Jan Żaryn. Wchodzi też w rachubę były minister w rządzie Jana Olszewskiego Piotr Naimski, reżyser Jerzy Zalewski, ze swoimi zakazanymi filmami. Możliwe, że do Mielca przyjedzie też ks. Zalewski i ks. prałat Henryk Jankowski oraz ks. Giersztyn z wykładem nt. intronizacji Chrystusa Króla.
Plany są oczywiście ambitne, ale też i dotychczasowe spotkania, które obyły się w Mielcu były na niezwykle wysokim poziomie, na które przychodzą też nie tylko ugruntowani zwolennicy wykładowców. Po każdej prelekcji są pytania i dyskusja.
Zwykle jest to minimum trzy godziny debaty, której nie powstydziłyby się uniwersyteckie sale, czy też dyskusyjne kluby wielkich miast. Czynią one z Mielca niezwykle ważny ośrodek wymiany i kształtowania myśli socjologiczno-politycznej, tym bardziej, że Mielec od czasów powstania Centralnego Okręgu Przemysłowego postrzegany jest jako miasto robotnicze i dał się poznać także jako jedna z kolebek "Solidarności"
W. Gąsiewski* * *Co to jest bezpieczeństwo państwa? Najkrócej mówiąc jest to stosunek siły, naszej i przeciwnika. Otóż na siłę przeciwnika nie mamy wpływu. Jednak trudno sobie wyobrazić bezpieczeństwo kraju bez bezpieczeństwa obywateli. Tak naprawdę chodzi o tę zbiorowość między Odrą a Bugiem. Można się zapytać czy tę zbiorowość coś łączy? Przecież mieszkają tu ludzie bardzo różni i mają bardzo często sprzeczne interesy. Są młodzi i starzy, są ze wsi i z miast. Są tacy, którzy są bogaci i biedni i są tacy, którzy mają prawicowe poglądy, lewicowe poglądy. Są wierzący – bardzo mocno, bądź słabo wierzący. Ale tych ludzi coś łączy i tworzą pewną wspólnotę mimo bardzo wielu różnic, że w wielu sprawach się różnią, ale w jednej sprawie państwa i narodu mają nadrzędny punkt widzenia. Warto się czasem zastanowić skąd się bierze ta przynależność do narodu i identyfikacja z państwem. Jak dzisiaj wygląda ta świadomość wspólnoty narodowej i od czego to zależy. Wydaje mi się, że jest kilka instytucji, które wpływają i kształtują poczucie wspólnoty, to zrozumienie wspólnego, nadrzędnego interesu przez Polaków. Są to: rodzina, szkoła, Kościół, wojsko, media. Więc to co myślimy, kim się czujemy zależy od tych instytucji. Otóż wszyscy wiemy, że np. niektórzy redaktorzy Gazety Wyborczej wstydzą się tego, że są Polakami, a inni, politycy, jak np. Jarosław Kaczyński podczas swego expose sejmowego, powiedział że on chce żeby obywatele byli dumni z tego, że są Polakami. A jeszcze inni są tacy, którzy się czują np. wyłącznie Europejczykami i wstydzą się tego, że się tu urodzili i mieli polskich rodziców. Czyli, że to podejście do spraw wspólnoty narodowej jest bardzo różne.
Oczywiście nie warto się zajmować postawami skrajnymi. Te skrajne postawy są zresztą rzadkie. To jest taki krzykliwy margines. Ale warto mówić o tych instytucjach, które tę polskość jakoś kształtują. Bo dopóki nie wiemy kim jesteśmy, to trudno określić kto nam grozi i jak się bronić. Jak ktoś się nie czuje Polakiem, to nie będzie rozumiał tego, że Polsce coś grozi. Tak jak ten kto często martwi się o swoje inne sprawy, wyłącznie finansowe, to nie będzie rozumiał zagrożenia jakie jest wokół państwa.
Spróbuję więc powiedzieć kilka słów o tych instytucjach, które wpływają na naszą świadomość wspólnoty narodowej. Zacznę może od rodziny. Doskonale wiecie, w jak trudnej sytuacji są polskie rodziny. Często ludzie po prostu nie mają z czego żyć. Czasem z własnej winy, czasem nie z własnej winy. No a jeżeli ktoś nie ma z czego żyć, to trudno z nim dyskutować, jak ma żyć. Bo najpierw trzeba umieć zaspokoić elementarne potrzeby swoich bliskich. Na szczęście sytuacja się polepsza, bo bezrobocie się zmniejsza, ale dalej w wielu regionach Polski to bezrobocie jest bolesne i rodzina jest zdegradowana. Ale bieda to nie wszystko, bo jest wiele rodzin dobrze sytuowanych, które też nie są zwyczajne czy normalne, ponieważ są rodziny rozbite i jest wiele dzieci wychowywanych tylko przez jednego rodzica. Mówi się, że młodzież nie ma autorytetów, że szuka ich poza rodziną. I tak jest, dzieci wierzą ślepo w to co mówią piosenkarze, piłkarze, a rodzice przestali się liczyć. Nie są żadnym autorytetem. Otóż piosenkarze czy piłkarze są oczywiście autorytetami, ale w sprawach piłkarstwa i piosenkarstwa, a autorytet rodziców, to jest autorytet całościowy. To jest autorytet na całe życie dla tego dziecka. Więc jeżeli rodzice są jakby wyłączeni, zepchnięci przez tych piłkarzy i piosenkarzy, to to dziecko zostaje też bez żadnych wzorów.
Jeśli idzie o szkołę, to nie chcę tutaj wspominać o przypadkach patologicznych nagłaśnianych przez media. O przypadkach narkomanii, zabójstw, czy bijatyk w szkole, ale wszyscy wiemy, że nie zawsze szkoła wychowuje w duchu patriotycznym. Nie wszystkie podręczniki są jeszcze odkłamane. Niektóre podręczniki nawet napisane w ciągu ostatnich piętnastu lat, są właściwie oparte na tym, żeby wyszydzać to co polskie, popularyzować wzory obce. Doszło też do tego, że na teren szkół się wprowadza policję, ochroniarzy, identyfikatory, kamery. Jednym słowem wtedy nauczyciel w ogóle nie musi za nic odpowiadać. Wtedy policja i kamery pilnują porządku. Autorytet nauczyciela tu w ogóle nie istnieje. Nauczyciel jest tylko kontrolerem.
Mówiąc natomiast o Kościele, wiemy że czas Wielkiego Prymasa Tysiąclecia, Wyszyńskiego minął, że czas Wielkiego Papieża minął, że Kościół czeka teraz na jakiegoś wielkiego przywódcę, który nie wiadomo czy nadejdzie i kiedy nadejdzie. Natomiast trzeba pamiętać, że dzisiaj sytuacja Kościoła jest inna niż w PRL-u. Dzisiaj Kościół nie jest już azylem dla akcji politycznej, tak jak to było kiedyś. Dzisiaj każdy może prowadzić akcje polityczne, wszędzie, byle tylko chciał a i takie akcje polityczne są dziś rzadziej organizowane. Tak więc kiedyś Kościół walczył z komunizmem. Dzisiaj Kościół kwestionuje liberalizm, hedonizm, relatywizm.
Pamiętamy z historii Polski powstania, zrywy patriotyczne. Pamiętamy wojnę 1920 r., kiedy ogromna ilość ludzi, przede wszystkim z Mazowsza, zaangażowała się w Bitwę Warszawską. Pamiętamy również II wojnę światową, partyzantkę w wielu miejscach Polski, Powstanie Warszawskie, Armię Krajową. Otóż wszystkie te zrywy patriotyczne, trzeba o tym pamiętać, nie brały się tak z niczego. Nie było tak, że jedno słowo, jedno zdarzenie było kluczem i nagle całe społeczeństwo, czy połowa społeczeństwa zaczynała być aktywna. Na zryw narodu trzeba pracować wiele lat. Trzeba pracować kilkanaście lat, kilkadziesiąt lat. Żeby świadomość ludzi przekształcić, żeby byli gotowi do tej akcji, wtedy kiedy ten trudny monet nadejdzie. Czasem czytam lub słyszę, że przyjechał papież, powiedział parę słów i cały naród był za nim. Albo wyszła pani Walentynowicz na teren stoczni i powiedziała, że trzeba strajkować i dwa tysiące robotników zaczęło strajk, a później trzydzieści tysięcy robotników następnego dnia na całym Wybrzeżu też strajkowało.
Otóż zanim te momenty nastąpią, ktoś nad świadomością tych mas, tych milionów ludzi pracował. Chcę powiedzieć jak to było, że papież przyjechał i od razu miał do kogo mówić, że robotnicy zaczęli się buntować i mieli poparcie i dziesięć milionów ludzi opowiedziało się za robotnikami na Wybrzeżu. Wówczas władze komunistyczne zdawały sobie sprawę, że starszego pokolenia, które pamięta II Rzeczpospolitą, że tych co walczyli w partyzantce, byli w Armii Krajowej, w Batalionach Chłopskich, że tych ludzi do komunizmu się nie przekona. Wtedy postanowiono wychować młode pokolenie, w duchu socjalistycznym, bez patriotyzmu i bez religii. I oczywiście władza miała wtedy kontrolę nad wszystkim i zdawałoby się, że będzie łatwo. Wycofano stare podręczniki, wprowadzono wyłącznie socjalistyczne książki, socjalistyczne gazety, była też socjalistyczna telewizja i usiłowano wychować nowego człowieka, który myśli wyłącznie tak jak partia chce.
Ale stalinizm się skończył, wyszedł z więzienia Prymas Wyszyński i podjął walkę z komuną, jak młodzi Polacy, którzy nie pamiętają dawnej wolnej Polski, jak będą myśleć. I trwała wtedy akcja wielkiej nowenny. Przez dziesięć lat były wielkie religijne uroczystości. Peregrynacja obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Bardzo silna akcja duszpasterska. Później były obchody tysiąclecia państwa polskiego, które Prymas przedstawił jako tysiąclecie chrześcijaństwa w Polsce. Władza czuła, że przegrywa i chciała zepchnąć Kościół do budynków kościelnych, a Prymas Wyszyński dążył do tego, żeby ludzie manifestowali swoją wiarę, jak najczęściej, jak najszerzej. I obchody tysiąclecia państwa organizowane przez Kościół polski, poruszyły miliony ludzi i okazało się, że również młodych ludzi. Partia usiłowała wychować ludzi bez Kościoła w ten sposób, że ograniczano liczbę księży, że księży szykanowano, a w nowych miastach, takich jak Nowa Huta, po prostu nie pozwalano budować kościołów. Przecież Nowa Huta była miastem 100-tysięcznym, później 200-tysięcznym i nie pozwalano zbudować tam jednej świątyni. Ściągano tam ludzi młodych, najczęściej z małych miejscowości i starano się wychować ich na socjalistyczny sposób. I Kościół się temu przeciwstawił, i okazało się, że siła Kościoła jest większa, niż siła władzy. I wtedy, kiedy pierwszy raz przyjechał papież, to się okazało, że nie tylko ludzie przyszli i młodzi przyszli, ale jeszcze rozumieli, ale jeszcze wiedzieli co do nich papież mówi. Po prostu prymas Wyszyński tych ludzi przygotował na te wielkie, trudne, ważne wydarzenia. W ten sposób chcę pokazać, że Kościół odegrał wielką rolę w tworzeniu świadomości narodowej.
Zawsze było tak, że to wojsko było ważnym czynnikiem wychowania młodego pokolenia. Nie tylko ze względu na patriotyczne tradycje, ale także dlatego, że kiedyś właściwie wszyscy młodzi mężczyźni służyli w wojsku, przez dwa lata w służbie zasadniczej. Dziś jest zupełnie inaczej, dlatego, że po pierwsze coraz mniej ludzi idzie do wojska, armia jest zredukowana o połowę i wkrótce będzie miała 150 tysięcy żołnierzy. Mamy teraz ostatnie lata armii poborowej. Ja żałuję, że tak się stało. Uważam, że to jest zło. Ale taką decyzję podjął Rząd w ubiegłym roku. Jednym słowem armia będzie już płatną służbą, nie będzie żadnym obowiązkiem patriotycznym. Wprawdzie niewielka liczba kobiet zaczyna służyć w wojsku, ale jest tak niewielka, że nie sądzę aby na populacji kobiet miało to jakieś znaczenie, chociaż miło jest oglądać panie porucznik w eleganckich mundurach, zwłaszcza marynarki wojennej. Tak więc wojsko będzie dotykało tylko niewielkiej części młodzieży. Czyli ta wychowawcza rola wojska się kończy. Dzisiaj młody człowiek widzi wojsko tylko w telewizji, albo na defiladzie wojskowej.
Jeśli idzie o media, to żyjemy w epoce mediów elektronicznych, w świecie wirtualnym. Prasa drukowana jest coraz mniej znacząca. Media elektroniczne są głównie w rękach zagranicznych, a zagraniczni właściciele potrzebują zysków, a nie jakiejś edukacji patriotycznej. Natomiast media publiczne, niestety dalej często są w rękach ludzi z epoki PRL-u i takich patriotycznych programów, które by budowały polską tożsamość, wiele w telewizji nie ma. Możemy zobaczyć taki program "Warto rozmawiać", program Jurka Zalewskiego w telewizji "Puls", ale to są takie rodzynki. Głównie dominują jakieś głupawe seriale, jakaś rozrywka, trochę sportu. Takich programów do obejrzenia jest mało.
Tak więc patrząc na te czynniki, które wpływają na polską świadomość narodową, to wygląda to dość kiepsko. Na ogół jeśli się mówi o bezpieczeństwie Polski, to też się mówi – no dobrze ale gdzie jest ten wróg? Oczywiście w najbliższym czasie nie zagraża nam żadna agresja, a największe jest obecnie zagrożenie wewnętrzne, że nasza świadomość narodowa jakoś więdnie. Że jesteśmy jako Polacy bierni. Otóż jeżeli będziemy myśleć tak, że sukces mojej grupy zawodowej, obojętnie rolnika, górnika czy handlowca jest nadrzędny i nic innego się nie liczy, to żadnego poczucia wspólnoty narodowej nie będzie. Jeżeli się będziemy wstydzić tego co polskie, to jak będziemy budować wspólnotę narodową? Jeżeli będziemy zainteresowani tylko prywatnymi interesami, przyjemnościami, to też się takiej wspólnoty nie zbuduje, dlatego że żaden kraj nie jest sumą prywatnych interesów. To nie jest tak, jeżeli wszyscy się będą interesować swoimi biznesami, to będzie państwo – to wtedy państwa nie będzie. Bo państwo to są te sprawy nadrzędne. Tak więc jeżeli społeczeństwa utracą poczucie wspólnoty narodowej, no to będą zagrożone utratą poczucia własnej tożsamości. Są takie sprawy i instytucje, z których zrezygnować nie wolno, jeżeli chcemy czuć się dalej Polakami.
Zatem kiedy mówi się o bezpieczeństwie, to nie tylko o tym czy mamy armię, rakiety itp., sojuszników, czy Mielec produkuje helikoptery dla polskiej armii na licencji amerykańskiej, ale chodzi o to, czy nie tracimy poczucia polskości. Bo jak tego nie będzie, to po co ten sprzęt wojskowy?
Mało tego jeśli będzie trwał kryzys demograficzny i przez kolejne lata będzie się rodziło mniej ludzi, a więcej umierało, to jaka będzie wtedy pozycja naszego narodu w Europie? Będziemy w Europie znaczyć coraz mniej. Jak sprzedamy wszystkie media, wszystkie banki i wszystkie przedsiębiorstwa, to będziemy parobkami we własnym kraju. Więc najpierw trzeba zbudować naszą tożsamość narodową, potem określić nasze interesy, a potem odpowiedzieć na pytanie jak się bronić, czym się bronić i jak się zbroić? Nie chcę tu wypowiadać apeli, bo uważam, że apele są puste i mało skuteczne, ale uważam żebyśmy my zrozumieli, a zwłaszcza żeby młodzież zrozumiała, że trzeba mieć własną tożsamość, że trzeba być ideowym, że nie liczy się tylko brzuch i korzyści materialne, jakieś hobby czy ulubiony sport, że wiąże nas jakaś wspólna sprawa, że jesteśmy Polakami, że się tu urodziliśmy i stało się tak z łaski Boga i trzeba tą wolę Bożą uszanować.
Kolejna sprawa to przekazywanie potrzeby niepodległości polskiego państwa i polskiego narodu oraz bronić Polski i polskości na co dzień. Nie czekać aż wybuchnie jakaś wojna, ale starać się na co dzień wykazywać postawę propaństwową, propolską. To oczywiście jest trudne, dlatego że nasze państwo nie jest doskonałe i często nie daje się lubić. Nie zawsze jest sprawiedliwe, ciągle się zmienia, jest czasem patologiczne, aleprzecież innego państwa nie mamy i ono będzie tym lepsze im bardziej się do tego przyłożymy. Chcę po prostu uświadomić, że takie sprawy, jak wojskowe sojusze, lustracja, dekomunizacja to są tylko środki do wzmocnienia państwa, do obrony Polski. Ale to nie są cele same w sobie, bo prawdziwym celem jest umacnianie wspólnoty Polaków.
Nie chciałbym jednak przez to, że wzywam do polskości, że ja uprawiam jakiś nacjonalizm, że wzywam do walki ze wszystkim co obce. Pragnę przypomnieć, że najlepszy okres w dziejach Polski, jedenastu wieków dziejów Polski, to jest czas Polski Jagiellonów, który można tak powiedzieć, który się skończył na zwycięstwie Sobieskiego. Otóż wtedy Polska była rzeczywiście wielka. Była wielkim krajem znaczącym w Europie. Ale, proszę sobie przypomnieć, była krajem europejskim, otwartym. Była krajem, który potrafił przygarnąć wiele innych narodów, wiele innych wyznań. Byliśmy wtedy krajem bardzo bogatym, zróżnicowanym, silnym tym, że było wielu obywateli państwa polskiego, nie zawsze Polaków. Interes Polski, Rzeczypospolitej nie może być rozumiany wąsko, jako walka z tym co obce, bo bardzo często Rzeczypospolitej bronili ludzie, którzy słabo mówili po polsku. To nie przypadkiem przecież Mickiewicz pisał "Litwo Ojczyzno moja", nie przypadkiem w armii generała Andersa służyło kilka tysięcy obywateli polskich pochodzenia żydowskiego i bardzo dzielnie walczyło w II Korpusie, a później po zakończeniu walk, pojechali do Palestyny budować państwo Izrael. Mamy więc takie tradycje, że byliśmy bardzo atrakcyjnym państwem dla bardzo wielu ludzi w Europie i powinniśmy być z tego dumni.
Zatem chodzi o to, że chronić Polski możemy tylko w ten sposób, że chwalimy tylko swoje tradycje, obyczaje, swój język. Bronimy też polski także przez to, że bronimy pewnych wartości, przy których polskość może kwitnąć. A Polska kwitła, tak jak mówię, w XVI i XVII wieku. Jakie to są wartości? Więc, po pierwsze, związek Polski z kulturą i religią chrześcijańską, kulturą śródziemnomorską. To jest nasze dziedzictwo europejskie. Następnie jest to przywiązanie do wolności i demokracji i po trzecie to jest otwartość na Europę, na inne nacje na naszym kontynencie. Byliśmy przez szereg wieków jedynym państwem w Europie, gdzie nie było absolutyzmu, nie było stosów, nie było wojen religijnych. Było to państwo unikalne na świecie. Jednym słowem my jako Polacy powinniśmy być przywiązani nie tylko do swojej mowy i obyczajów, ale też i do otwartości, dzięki której Polska była i może być silna, co się sprawdziło w czasach jagiellońskich od XV do XVII wieku. Dzięki tym wartościom Polska się umacnia i kwitnie.
Dzisiaj komunizm nie rządzi światem i nie jest groźny. Groźny jest nihilizm, defetyzm, brak wartości. Jeżeli widzimy młodzież, która łyka narkotyki, no to nie ma właściwie jak z nimi dyskutować. Nie przekonamy ich do niczego, ani do idei prawicowych, ani lewicowych. To są ludzie, którzy popadli w zupełny brak idei. Im zależy tylko na przyjemnościach osobistych. No i nie ma o czym dyskutować, ani o polskości, ani o wierze, ani o ideałach. To jest właściwie człowiek stracony. Można go leczyć, ale trudno uczynić go obywatelem. Czyli trzeba dążyć do tego, aby w Polsce było jak najwięcej ludzi, którzy wiedzą, że żyją dla jakiejś sprawy, którzy mają jakiś ideał. Bo z takimi ludźmi jest o czym mówić, ich można przekonać.
Oczywiście pojedyncze osoby nie odpowiadają za bezpieczeństwo kraju, nie prowadzą polityki obronnej. To państwo szuka sojuszów, wydaje pieniądze na zbrojenia, współpracuje z przeciwnikami naszych wrogów, ale początek obrony każdego państwa to jest budowa i wzmacnianie tożsamości. Bo trzeba wiedzieć najpierw kim się jest, później mieć wolę walki, a później szukać narzędzi do walki, do obrony. Sam nawet najlepszy sprzęt nie wystarczy. Najlepszym dowodem jest to co spotkało Czechów, Czechosłowację w 1938 roku. Czechosłowacja była bogatym krajem, dobrze i nowocześnie uzbrojonym, który nie podjął żadnej walki z agresorem hitlerowskim. Zostali zajęci przez III Rzeszę bez walki. Można powiedzieć, że przez to III Rzesza uderzyła na nas także z południa.
Więc to jest dowód na to, że sprzęt nie wystarczy, że ten duch, o którym lubił mówić marszałek Piłsudski, jest szalenie ważny i musimy o tym pamiętać. Sprzęt po prostu to nie wszystko. Po co nam samoloty F-16, skoro dziś doszło do takiej sytuacji, że mamy więcej samolotów F-16 w Krzesinach pod Poznaniem, niż pilotów którzy potrafią na nich latać. Ponieważ nasi wojskowi i politycy w Ministerstwie Obrony zapomnieli o tym, że trzeba wyszkolić pilotów. Państwo parę lat temu podpisało umowę na zakup samolotów, Amerykanie zdążyli je wyprodukować, a myśmy nie wyszkolili pilotów i wysłaliśmy na szkolenie do Ameryki pilotów albo starych albo chorych. Po co nam dwa tysiące nowych transporterów, nowoczesnych, budowanych w Siemianowicach na licencji fińskiej, jeżeli się okazuje iż biurokraci wojskowi zapomnieli zamówić dodatkowego pancerza dla tych transporterów i teraz kiedy muszą jechać do Afganistanu, to są opancerzone za słabo, w stosunku do broni przeciwpancernej jaką posiadają tam Talibowie i jakiej używają przeciwko żołnierzom alianckim. To są właśnie przykłady, które wskazują na zaniedbania osób na wysokich stanowiskach.
Na tym skończyła się pierwsza część spotkania z ministrem Parysem. W drugiej części miały miejsce pytania uczestników spotkania i odpowiedzi mieleckiego gościa. Były one niezwykle ciekawe i szczegółowo dotyczące także bieżących spraw związanych z naszą obronnością. Ze względu jednak na rozległość tego materiału, a z drugiej strony jego pewną ponadczasowość, przedstawimy go w następnym numerze "Wieści Regionalnych", zaś w całości w najbliższym wydaniu Kwartalnika "Nadwisłocze".
Wykład zanotował:
Włodzimierz Gąsiewski
Tekst nie jest autoryzowany.