„(…) A kiedy upłynie owych tysiąc lat, szatan zostanie uwolniony ze swego więzienia. Wówczas wyruszy by zwodzić narody na czterech krańcach świata, Goga i Magoga, i aby zebrać je do walki. A liczba ich jak piasek morski. Idą poprzez świat szeroki i okrążają obóz świętych i miasto umiłowane.”
Apokaplipsa św. Jana, XX, 7
Czwartek godzina piąta wieczorem – Jezus żegna swoją Matkę i udaje się do Wieczernika…
Wiktor, a właściwie Witek – młody chłopak w swoim pokoju ze słuchawkami na uszach czyta jakąś książkę i kiwa się w takt niesłyszalnej muzyki. Wchodzi jego matka, głaszcze go po głowie i mówi:
– Telefon do ciebie.
Chłopiec odkłada na bok słuchawki, idzie do przedpokoju. Stamtąd docierają do matki tylko jego słowa:
– Tak. Dobrze. Będę za jakieś piętnaście minut, czekajcie na mnie.
– Gdzie idziesz? – pyta zaniepokojona matka.
– Nie martw się mamo. No wiesz do tej kawiarenki. Posłuchamy trochę muzyki, pogadamy. Wrócę na dziesiątą.
– Witku, tylko uważaj na siebie, tyle teraz tych…
– Co ty mamo, przecież my się trzymamy w swojej paczce. Nie ma się co martwić, damy sobie radę…Chłopak wychodzi z domu. Przed blokiem spotyka swego najlepszego kolegę Piotrka, a potem jeszcze Jurka. Do nich dołączają inni, także dziewczyny i tak całą chmarą idą do miejscowej kawiarni…
Całe opowiadanie w załączonym pliku…