Stal przed sobotnim meczem w Gdańsku nie była faworytem, tym bardziej że historia pojedynków w Trójmieście nie jest „Czeczeńcom” przychylna, gdyż mielczanie z Wybrzeżem jeszcze nigdy nie wygrali na wyjeździe. Każda seria ma jednak kiedyś swój koniec, a ta miała swój kres w w najważniejszym momencie sezonu!
W mecz lepiej weszli gospodarze, którzy po bramkach Adriana Kondratiuka prowadzili 2:0. Tym samym środkowy gdańszczan od samego początku dał sygnał, że tego dnia jest bardzo dobrze dysponowany, co potwierdził ostatecznie dziewięcioma trafieniami.
Mielczanie za wszelką cenę nie chcieli dopuścić, aby rywal odskoczył na jeszcze większą liczbę bramek, cały czas mając w pamięci to, co stało się w meczu z Arką. Szczególnie zdawali sobie z tego sprawę wychowankowie „Biało-Niebieskich” – Piotr Krępa, Rafał Krupa i Paweł Wilk. To właśnie oni zdobyli pierwsze bramki dla swojego zespołu, lecz w dalszym ciągu Wybrzeże prowadziło.
Po kwadransie do mieleckiej bramki wszedł jednak Tomasz Wiśniewski, i od tego momentu obraz gry diametralnie się zmienił. „Wiśnia” okazał się dla Wybrzeża murem nie do przejścia, a jego interwencje tylko napędzały kolegów w ataku, którzy po bramkach Bartosza Kowalczyka i Piotra Krępy najpierw doprowadzili do remisu, a następnie wyszli na prowadzenie 9:8, aby do szatni schodzić z jednobramkową zaliczką – 13:12.
Druga odsłona zaczęła się dla mielczan najlepiej jak mogła, gdyż „Czeczeńcy” za sprawą genialnych interwencji Tomasza Wiśniewskiego i dobrej dyspozycji w ataku zdobyli sześć bramek z rzędu i wyszli na prowadzenie 19:12.
Wydawać by się mogło, że taka zaliczka pozwoli gościom kontrolować dalszą część meczu, lecz niestety 41. minucie obudziły się demony z przeszłości,a dokładniej z zeszłego roku, kiedy to Stal również prowadziła siedmioma bramkami, by ostatecznie przegrać mecz.
Sygnał do ataku dał gospodarzom nie kto inny jak Adrian Kondratiuk, a Stal po intensywnym początku nie dała rady stawić się Wybrzeżu, które rzuciło się do ofensywy i zaczęło odrabiać straty. Te udało się zredukować do zera zaledwie w siedem minut, a w 55. minucie podopieczni Thomasa Orneborga wyszli na prowadzenie 25:23.
Mielczanie po tym ciosie musieli się szybko otrząsnąć, gdyż bezcenne sekundy uciekały, aczkolwiek szczypiorniści z Podkarpacia udźwignęli ciężar i pół minuty przed końcem doprowadzili do remisu 27:27.
Wybrzeże miało dużo czasu, aby rozegrać ostatnią akcję, lecz piłkę zgubił Prymlewicz, co stworzyło okazję dla „Biało-Niebieskich”. Niestety niecelny rzut Bartosza Kowalczyka spowodował, że zwycięzcę wyłonić musiały rzuty karne.
Dla Stali nie była to nowość, gdyż w Szczecinie podopieczni Michała Przybylskiego i Marcina Basiaka również musieli wytrzymać tę próbę nerwów, i jak się okazało sprostali wyzwaniu. Nie inaczej było i tym razem, choć po pięciu seriach „siódemek” był remis, gdyż jeden z rzutów rywali obronił Tomasz Wiśniewski, a po stronie mielczan nie trafił niemal nieomylny w takich momentach – Rafał Krupa.
W szóstej serii sprawy w swoje ręce ponownie wziął specjalista w tym elemencie – Tomasz Wiśniewski, który odbił rzut rywala. Ostatnią „siódemkę” wykonywał Bartosz Kowalczyk, a ten się nie pomylił, po czym utonął w objęciach kolegów.
Mielecka Stal dzięki temu zwycięstwu opuściła miejsce barażowe o utrzymanie w PGNiG Superlidze, choć w tabeli grupy spadkowej zrobił się bardzo duży ścisk, w związku z czym każdy kolejny mecz będzie niezwykle istotny, a trzy najbliższe pojedynki „Czeczeńcy” rozegrają we własnej hali z Zagłębiem Lubin, Pogonią Szczecin i MKS-em Kalisz kolejno 1., 4. oraz 8. maja.
Energa Wybrzeże Gdańsk 27:27 (4:5) SPR Stal Mielec
Energa Wybrzeże: Chmieliński, Witkowski – Kondratiuk 9, Gajek 4, Gądek 4, Janikowski 3, Prymlewicz 2, Wróbel 2, Adamczyk 1, Papaj 1, Salacz 1 oraz Bednarek, Ciołak, Frańczak, Komarzewski
SPR Stal: Andelić, Wiśniewski – Kowalczyk 8, Krępa 5, Wilk 4, Sarajlić 4, Kornecki 3, Krupa 1, Rutkowski 1, Skuciński 1 oraz Jędrzejewski, Miedziński, Mochocki, Valyntsau, Wiśniewski
Norbert Rzeszut