Od dłuższego już czasu na jakimś „polu niczyim” za osłonami dźwiękochłonnymi przy ul. Staszica niedaleko skrzyżowania z ul. Sienkiewicza, faktycznie w geograficznym centrum Mielca rośnie kupa śmieci, wśród których przeważają butelki po alkoholu i puszki po piwie. Czasem zdarzy się, że staropolskim obyczajem butelkowe szkło tłucze się wprost na chodniku, aby umilić drogę rowerzystom tudzież małym dzieciom. Teraz nastał już taki dobrobyt, że nikt nie zbiera cennego aluminium, a przy tym tempie zaśmiecenia może wkrótce pojawić się tam „zapuszkowane pole”. Chyba, że właściwe służby się wcześniej tym zainteresują.
Red.