Portal promocja.mielec.pl prezentuje informacje i relacje - zapraszamy do współpracy: ogłoszenia - reklama w internecie i gazecie, grafika i skład komputerowy, zdjęcia reklamowe, foto i wideo reportaże
Strona główna / Historia i Kultura / Życie kulturalne / Włodzimierz Kłaczyński znany i nieznany – Zobaczyć rzeczywistość… w rozmowie z Januszem Termerem

Włodzimierz Kłaczyński znany i nieznany – Zobaczyć rzeczywistość… w rozmowie z Januszem Termerem

Włodzimierz Kłaczyński (ur. 1933)  i Janusz Termer (ur. 1939), to prawie równolatkowie tragicznego pokolenia dorastającego w szarej powojennej polskiej  rzeczywistości. W czasach stalinizmu i komunizmu, indoktrynacji i „Poematu Pedagogicznego”. Wojnę widzieli oczyma dziecka. Nie dany im był heroizm pokolenia „Kolumbów”, tylko może ich rodzice lub krewni oberwali jakieś rykoszety konspiracji. Janusz Termer – filolog i krytyk literacki, wieloletni członek warszawskiego Związku Literatów Polskich rozmawia z kilka lat starszym od siebie Włodzimierzem Kłaczyńskim, który literaturą sie zajął na poważnie dopiero od 1981 r. i to od razu dość głośno od kontrowersyjnej książki i opartej na niej serialu „Popielec”. Rozmawiają jednak nie tylko literaci, ale zdaje się także i przyjaciele, dlatego rozmowa jest szczera i długa jak rzeka.

 

Oczywiście wszystko zaczyna się od dzieciństwa, od wojny 1939 r. w Szczucinie nad Wisłą… Jednak wszystko w tej rozmowie się miesza i czasy i ludzie, przeszłość i współczesność. Z jednej strony jakieś historie prześladowanych przez hitlerowców Żydów, a z drugiej zupełnie współczesne opowieści o sanatorium w Ustroniu Śląskim. Potem znów wojenny i powojenny Mielec i… dość szybko w trakcie rozmowy pojawia się „biologizm”, o który oskarżono Kłaczyńskiego w jego książce „Popielec”. Tu jednak pan Włodzimierz pyta: „Biologizm? A ten ginący od strzału w głowę na oczach przypatrujących się dzieci Żyd? A ten Chłop przywieziony  przez pięciu czy sześciu granatowych i rzuconych na podłogę w klasie, w której uczyły się dzieci? (…) Te i inne okropności składają się na te kilka książek, które napisałem. Na ich naturalizm, realizm, brutalność – biologizm”. Kłaczyński dość szybko jednak przeskakuje na Gomułkę, PZPR czy ZSL – jest nie tylko „dzieckiem wojny”, ale też i socrealizmu, krytykuje go, ale ma jednak poglądy raczej lewicowe…

 

Młody Kłaczyński wybrał zawód weterynarza, lekarza zwierząt… Jego studia to okres niezbyt lekkiego życia. Mieszka kilka kilometrów od Lublina w barakach na osiedlu kiedyś robotniczym, gdzie zamieszkują także ludzie z marginesu, alkoholicy i prostytutki. Rzeczywistość PRL momentami nie była tylko szara, ale nawet i czarna. Pan Włodzimierz mówi o tym m.in.: „Nie rozpieszczano naszego pokolenia, a my, o dziwo, wychowani „w wojennym komunizmie”, nie protestowaliśmy. Młody Kłaczyński działa najpierw z harcerstwie, a potem w ZMP. Na studiach przechodzi dość brutalne szkolenie wojskowe, a potem przez sześć lat jako początkujący weterynarz praktykujący w zapomnianym przez Boga Domaradzu. I tu jednak nie milkną echa wojny, są strzały i bratobójcze walki. I tu  też rodzi się w głowie Kłaczyńskiego ponura sceneria przyszłego Popielca. Kłaczyński ciągle do niego wraca, jakby był jego obsesją. Zresztą w takim dość ponurym nastroju są nie tylko treści, ale też i tytuły jego powieści, np.: „Wronie Pióra”, „Anioł się roześmiał”, „Zasiek Polski”, czy radiowa „Skorpioniada”. Kłaczyński nie ma raczej poczucia humoru, mówi o chamstwie, brutalności – wydaje się, że jest rozgoryczony.

 

W rozmowie wraca też często do czasów PZPR, nie ukrywa w niej członkostwa i aktywności, jeszcze w połowie lat 80. XX w., a więc po stanie wojennym i czasach pierwszej „Solidarności”. Kłaczyński idzie wówczas jakby pod prąd. Wtedy, gdy większość literatów spiskuje przeciw i dramatycznie zmienia barwy polityczne, pan Włodzimierz trzyma się „starego”, wiadomo już wtedy – skazanego na upadek systemu. I znowu w rozmowie jest wojna, wspomnienia, jakieś partyzanckie echa. AK, BCh, „Jędrusie”,  pojawiają się jakieś pseudonimy i nazwiska. Kłaczyński ma wciąż kompleks „Kolumba”. To co mówi i pisze są raczej mieszaniną historycznej autopsji i relacji „z drugiej ręki” zabarwionych jego subiektywnym spojrzeniem i wydaje się także, że… wciąż poczuciem krzywdy.

 

Pojawiające się historyczne „zapędy” Kłaczyńskiego znam osobiście. Rozmawialiśmy o tym kilkakrotnie. Wyczytane z książek, PRL-wskiej prasy i strzępów wspomnień stworzyły pięciotomową sagę-powieść Kłaczyńskiego, w którym dokładnie wszystko wymieszał – fikcję i fakty, w których dość trudno się zorientować. W rozmowie Kłaczyńskiego z Termerem całe strony są również wypełnione nazwiskami bohaterów i zdrajców, faktów i legend, mitów i prawd. Trzeba doprawdy być wytrawnym historykiem regionalistą, że w tym wszystkim się połapać, a Kłaczyński jest przecież jednak tylko literatem. A dalej znów wraca chociażby do ZMP – Związku Młodzież Polskiej – organizacji, którą większość jej byłych żyjących jeszcze członków stara się raczej zapomnieć. Kłaczyński  jej nie potępia, ale mówi też o socjalistycznym „wyścigu szczurów”, w którym uczestniczył.

 

Włodzimierz Kłaczyński zaistniał i istnieje nadal w literaturze polskiej, szukał i szuka nadal swojego miejsca w jej meandrach. Dla jednych jego proza niesie wiele wartości, a inni odnoszą się do niej bardzo krytycznie. Moim zdaniem, jako wieloletniego – przynajmniej kolegi, z powodu wspólnego członkowstwa do oddziału ZLP w Rzeszowie (od 2002 r.), najbardziej wartościowe są jego dzienniki weterynaryjne: „I kot ma duszę” (2000) i „I pies też człowiek”, do których zresztą sam ich autor przykłada chyba najmniejszą wagę. W nich Kłaczyński pozbywa się wielu kompleksów, są prawdziwe, szczere, a przede wszystkim oryginalne. Oczywiście polecam książkę pt. „Zobaczyć rzeczywistość… Włodzimierz Kłaczyński w rozmowie z Januszem Termerem”. Czytelnicy odkryją w niej na pewno wiele twarzy Włodzimierza Kłaczyńskiego – lekarza weterynarii i pisarza, doświadczonego okrutnym „biologizmem” i realizmem socjalizmu, o którym można parafrazując jego samego powiedzieć, że literat, to też człowiek i ma duszę, chociaż nie zawsze uznajemy go i się z nim zgadzamy.

 

Włodzimierz Gąsiewski

________________

 

Portrety literackie. Zobaczyć rzeczywistość… Włodzimierz Kłaczyński w rozmowie z Januszem Termerem. Oficyna Wydawnicza STON 2. Kielce 2013. Format A-5, 175 stron.

Sprawdź również

Zwycięstwo BezNazwy

Grupa Tańca BezNazwy, działająca w Domu Kultury SCK, nie próżnuje. Ledwo tancerki pod wodzą Joanny …