Sześć osób zostało rannych w sobotnim wypadku w Tuszowie Narodowym w powiecie mieleckim. Jedną z osób, która pomagała rannym, był funkcjonariusz Oddziału Prewencji Policji w Rzeszowie. Policjant razem z innymi świadkami wydobył ze zniszczonego, płonącego samochodu trzy osoby.
W sobotę około godz. 17, dyżurny mieleckiej policji został poinformowany o wypadku w miejscowości Tuszów Narodowy, na drodze wojewódzkiej nr 985. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że kierujący hyundaiem zjechał na przeciwny pas ruchu. Jadący z naprzeciwka kierowca mercedesa, chcąc uniknąć zderzenia, odbił w bok i wjechał do rowu. Niestety hyundai zderzył się czołowo z toyotą, jadącą za mercedesem.
Tą trasą, z Kielc do Rzeszowa, podróżował z rodziną policjant Oddziału Prewencji Policji w Rzeszowie. St.sierż. Michał Stęplewski, widząc wypadek, od razu wysiadł z samochodu, poprosił żonę, żeby zadzwoniła na numer 112 i ruszył w kierunku porozbijanych aut. Spod maski hyundaia wydobywały się dym i płomienie. Policjant, wspólnie z innymi świadkami, wyciągnęli z tylnego siedzenia hyundaia pasażerkę. Przenieśli ją w bezpieczne miejsce, gdzie zajęli się nią inni świadkowie. Następnie wrócili do płonącego auta. Ponieważ przednie drzwi od strony pasażera były mocno uszkodzone, drugą pasażerkę hyundaia, policjant i świadkowie wyciągnęli przez okno. Kobieta byłą nieprzytomna. Została przeniesiona w bezpieczne miejsce, gdzie zaczęto udzielać jej pomocy.
W tym czasie żona policjanta pozbierała od innych kierowców gaśnice i zaczęto gasić coraz większy ogień wydobywający się spod maski hyundaia. Funkcjonariusz zajrzał do środka i zobaczył leżącego na kierownicy mężczyznę. Wspólnie z innymi osobami wyłamali drzwi i wydobyli rannego, duszącego się dymem kierowcę hyundaia. Policjant upewnił się, czy w samochodzie nie ma innych osób i podszedł do mężczyzny stojącego obok leżącego w rowie mercedesa. Kierowca wyjaśnił, że jechał sam i nic poważnego się mu nie stało. Następnie podbiegł do toyoty. Okazało się, że podróżowały nią trzy osoby, wszystkie były poza pojazdem. Jedna z pasażerek leżała na poboczu i skarżyła się na ból nogi. Żona policjanta okryła ją kocem i pilnowała, żeby kobieta nie straciła świadomości.
Pierwsi na miejsce wypadku przyjechali policjanci z grupy „SPEED”. Funkcjonariusze pomogli w przeniesieniu rannych osób dalej od miejsca zdarzenia, ponieważ płonący hyundai mógł w każdej chwili wybuchnąć. Chwilę później przyjechali strażacy i zaczęli gasić płonące auto.
W sumie w zdarzeniu brało udział osiem osób. Do szpitali przewieziono sześcioro rannych – kierowcę i trzy pasażerki hyundaia oraz dwie pasażerki toyoty. Stan kierowcy i jednej z pasażerek hyundaia jest poważny. Kierowcy mercedesa i toyoty nie odnieśli poważniejszych obrażeń. Badanie alkomatem wykazało, że obaj byli trzeźwi.
Mieleccy funkcjonariusze wyjaśniają dokładne okoliczności tego wypadku.