Program stowarzyszenia rodziców z „Szóstki” realizowany w pogotowiu ratunkowym Uczniowie klas drugich Szkoły Podstawowej nr 6 w Mielcu otrzymali przyznawany przez mieleckie pogotowie tytuł „Małego Ratownika”. Program „Bezpieczny jak… uczeń”, dofinansowany przez Urząd Miejski a realizowany jako ciekawe zagospodarowanie czasu dzieci, to dla kilkulatków nie tylko zabawa. To również nauka. Teraz dzieci już wiedzą jak uniknąć wielu niebezpieczeństw, a jeśli jednak wydarzy się coś złego, w jaki sposób reagować i jak udzielić pomocy.
Stowarzyszenie rodziców działające w SP nr 6 postawiło sobie za cel wspomaganie nauki dzieci jak najciekawszymi formami przekazu. – Można kilkulatkom wiele opowiadać o tym, jak działa ratownictwo, opisywać dyspozytornię medyczną, karetkę, tłumaczyć, że istnieje pierwsza pomoc. Ale to nigdy nie będzie to samo co pokazanie im pogotowia od środka – mówią rodzice ze Stowarzyszenia „Szóstka – Szkoła Marzeń”. – Na miejscu i w otoczeniu ratowników, z karetkami w tle, nauka chociażby numeru alarmowego czy uciskania klatki piersiowej na fantomie naprawdę robi zupełnie inne wrażenie, a wiedza zostaje im na długo. Podobnie widzi to Prezydent Miasta, która wsparł nasz projekt.Plan zajęć prowadzonych przez rat. med. Tomasza Wragę i rat. med. Wojciech Idziora, był obszerny, bo przewidywał naukę, zwiedzanie stacji pogotowia, praktyczne ćwiczenia i mały sprawdzian wiedzy. Dzieci otrzymały naklejkę z tytułem „Mały Ratownik” oraz pamiątkowe smycze, a także ulotkę dla rodziców, która informowała o prowadzonych działaniach edukacyjnych. – Myślę, że lata temu nie docenialiśmy roli, jaką mogą odegrać dzieci w sytuacji krytycznej. Panowała dość powszechna opinia, że wizyty pogotowia w szkołach lub przedszkolach lub dzieci u nas, to głównie oswajanie maluchów z personelem medycznym. Dzięki temu zmniejsza się trauma dzieci, gdy stykają się z ratownikami w dramatycznej sytuacji. Teraz już wiemy, że choć wspomniany cel był i jest ważny, to nie jedyny efekt takich lekcji – mówi rat med. Wojciech Idzior, dyspozytor medyczny . – Bardzo często się zdarza, że to właśnie dzieci dzwoniąc na pogotowie ratują życie rodziców czy dziadków, rodzeństwa. W domu często to właśnie w obecności dzieci zdarzają się innym wypadki, załamania stanu zdrowia. Wtedy można liczyć tylko na pomoc kilkulatka. Jeśli zna on numer alarmowy, nie obawia się zadzwonić i wie co mówić, może się okazać, że to właśnie on stanie się prawdziwym bohaterem – dodaje Wojciech Idzior.Aneta Dyka-Urbańska
Sprawdź również
Warsztaty rodzinne
W niedzielę, 15 grudnia, w Centrum Wystawienniczo-Promocyjnym instruktorka plastyki Agnieszka Szala-Jagiełło pomagała tworzyć mielczanom ozdoby …