W 1979 roku oddano pierwszy blok energetyczny w Elektrowni Połaniec, która przez Wisłę bezpośrednio sąsiaduje z powiatem mieleckim, a zwłaszcza jego gminami Borowa i Gawłuszowice. Kiedyś miała dwa wysokie kominy, z których dym sięgał kilkunastu, a może i więcej kilometrów. Dziś ma jeden komin i jest opalana biomasą, ale i tak emituje jakieś spaliny. Elektrownia na pewno zdewastowała piękny nadwiślański krajobraz, przyczyniła się do degradacji środowiska, ale też i dźwignęła miasto Połaniec, które 40 lat temu było niewielką mieściną z pozaborczej carskiej Kongresówki.
Jaki jest z perspektywy czasu bilans zysków i strat? Na to pytanie powinni odpowiedzieć sami połańczanie. A jak to jest w Mielcu, który w latach 90. XX w. miał 25% bezrobocie i demonstracje pod Urzędem Miasta? Teraz brakuje już rąk do pracy, ale środowisko jest skażone. To kwestie pozostawimy bez odpowiedzi.
Fot. Elektrowni w Połańcu od strony Gawłuszowic z 24 marca 2018 r. oraz czarno-białe zdjęcie z początku lat 90.
Włodzimierz Gąsiewski