Włodzimierz Gąsiewski – Jak w dobie spowolnienia gospodarki polskiej ocenia Pan kondycję ekonomiczną mieleckich firm, głównie w Strefie Ekonomicznej i Mieleckim Parku Przemysłowym i jaki na tym tle jest stan finansów Mielca?
Janusz Chodorowski – Jeśli chodzi o kondycję ekonomiczną to trudno mi jest oceniać, gdyż do tego trzeba mieć wiedzę specjalistyczną, która przedstawia roczne wyniki gospodarcze każdej firmy. Natomiast oceniam to pod względem zatrudnienia i rozwoju. Są to te rzeczy, które widać z zewnątrz i na których nam bardzo zależy. Przede wszystkim, w moim przekonaniu, udało się nam w Mielcu wykonać podstawowe zadanie, jakie zakładaliśmy sobie podczas tworzenia Specjalnej Strefy Ekonomicznej – mianowicie, głęboką dywersyfikację jeśli chodzi o strukturę przemysłu. I dzisiaj skutkuje to tym, że nawet jeśli któraś z firm przeżywa jakieś kłopoty, to inne branże funkcjonują trochę lepiej, albo na stabilnym poziomie, co daje średni wynik – według mnie – dobry. Jeśli porównam rok 2012 do 2013-go, to w Mielcu nastąpił przyrost zatrudnienia w mieleckich przedsiębiorstwach, co świadczyć może o tym, że nie odczuliśmy w sposób zdecydowany spowolnienia gospodarczego. Co nie oznacza, że niektóre zakłady nie musiały zaciskać pasa w tym czasie, ale jak widać nie odbiło się to na zatrudnieniu i na płacach pracowników.
Włodzimierz Gąsiewski – Tak, ale jak to się przekłada na budżet miasta, na podatki?
Janusz Chodorowski – To jest oczywiste, że jeśli lokalny przemysł funkcjonuje stabilnie, to również i budżet miasta może także stabilnie planować swoje wydatki. Jeśli chodzi o przyrost podatku od nieruchomości, to on występuje rokrocznie i mamy tu postęp. Jest to proporcjonalne do tego, na ile przygotowujemy tereny i zabiegamy o inwestorów. Reasumując, kończący się rok 2013 jest stosunkowo dobry, bo na terenie Strefy Ekonomicznej i Parku Przemysłowego udało się nam pozyskać paru inwestorów. Powinno to w roku 2014 zaowocować dalszym przyrostem miejsc pracy.
Włodzimierz Gąsiewski – Czy nowe inwestycje komunikacyjne, duża obwodnica Mielca, autostrada A-4 i dojazdy do niej, możliwość rewitalizacji przebiegającej przez Mielec linii kolejowej przyniosą jeszcze większy rozwój gospodarczy Mielca? Jak też w tym aspekcie rysuje się sprawa drugiego mostu na Wisłoce w Mielcu. Jakie jest pańskie stanowisko, wobec swoistego wyścigu – kto pierwszy doprowadzi do budowy tej przeprawy drogowej?
Janusz Chodorowski – Po pierwsze w ostatnim czasie zrobiliśmy dość duży postęp w zakresie poprawy dojazdu do Mielca. Trzeba tu widzieć przychylność w tym zakresie chociażby ze strony Województwa Podkarpackiego. Została wyraźnie poprawiona możliwość dojazdu do Rzeszowa, w kierunku Dębicy, czyli do autostrady A-4, jak również w kierunku Tarnobrzega i dalej do Warszawy. Jeszcze kilka lat temu, jak pamiętamy, sytuacja była tu tragiczna. Pozostaje nam element dojazdu w kierunku Tarnowa i tamtejszego węzła autostradowego i sądzę, że ten problem również zostanie rozwiązany w następnej perspektywie finansowej Unii Europejskiej na lata 2014-2020 r. Rozumiem, że większość miejsc pracy w regionie skumulowanych jest w Mielcu, stąd też pojawiające się trudności w dojazdach pracowników. Unikałbym jednak sformułowania, że tylko drugi most jest rozwiązaniem tego problemu. Potrzeba tu też takiego rozśrodkowania, jak to mówią stratedzy wojskowi, dywersyfikacji możliwości dojazdu, czyli uczynienia jeszcze kilku dodatkowych przejazdów, żeby rozprowadzić narastający ruch. Z przykrością obserwuję i mam swoje zdanie na temat wyścigu, nie o budowę mostu, bo dzisiaj widzę, że gdzieś zniknął już sam temat, a najważniejszym jest aby pokazać się w mediach. Natomiast czy most będzie, czy nie, to już schodzi na dalszy plan. A więc znika nam gdzieś tu skuteczność w tym zakresie. Przytaczam tu ciągle myśl byłego szefa firmy Sikorsky w Ameryce, z którym rozmawiałem gdy rozpoczynali inwestowanie w PZL Mielec i próbowałem go namówić do większego pośpiechu w tym zakresie. Wówczas powiedział mi: „Jeśli chcesz zjeść słonia, to czy zjesz go naraz? Na pewno nie, trzeba go jeść po kawałku.” I tu apelowałbym do tych wszystkich, którzy są tak mocno nastawieni na wielkie działania, żeby jednak tego słonia jeść po kawałku.
Włodzimierz Gąsiewski – W 1973 i w 1985 r. Mielec poszerzył swoje granice. Czy w związku z rozwojem gospodarczym miasta, ale też blokowaniem jego arterii komunikacyjnych w godzinach szczytu, nie należałoby pomyśleć o kolejnym zwiększeniu terytorium Mielca i wykorzystanie tych terenów na cele mieszkaniowe oraz gospodarcze?
Janusz Chodorowski – Odpowiadając na drugą część pytania, to chciałbym stwierdzić, że Mielec jako miasto dysponuje jeszcze odpowiednimi terenami mieszkaniowymi, bo przygotowujemy sporo planów zagospodarowania przestrzennego, sporo wkładamy środków w przygotowanie terenu i te miejsca jeszcze czekają na zabudowę. Szacuję, że Mielec gdyby nagle z miasta 60-tysięcznego stałby się miastem 80-tysięcznym, to nie ma problemów z umieszczeniem budynków i zagospodarowaniem terenów. Jeśli chodzi o rozwój gospodarczy mamy również przygotowane tereny na 10 lat do przodu i jesteśmy w stanie przyjąć prawie każdego inwestora. Natomiast jest problem z równomiernym rozwojem. Nie powinno być tak, że rzeka, czy też jakaś droga, jakaś granica, powoduje, że za rzeką mamy kanalizację, mamy równe drogi i infrastrukturę, a już po drugiej stronie nie ma kanalizacji, nie ma chodników. Nie jest to dobra sytuacja. Ja powtarzam to od dawna, że poszerzenie granic miasta wyszłoby na dobre temu środowisku. Natomiast nic na siłę. Jeśli mieszkańcy nie dojdą sami do takiego wniosku, to trudno kogoś do tego przymuszać. Zawsze po takich moich stwierdzeniach odzywają się ci, którzy twierdzą, że coś chcę komuś zabrać, nie mam takich intencji aby na kogoś najeżdżać. Natomiast takie rozwiązanie byłoby bardzo celowe i spowodowałoby bardziej równomierny rozwój Mielca.
Włodzimierz Gąsiewski – W ostatnich kilku latach dokonała się istotna odnowa terenów mieleckiej Starówki, Rynku, przyległych ulic i terenów nad Wisłoką. Czy jest to proces już zamknięty, jeśli chodzi np. o drobne elementy infrastruktury, jak chociażby małej gastronomii, punktu informacji turystycznej Mielca, WC i innych, funkcjonujących przynajmniej w sezonie letnim?
Janusz Chodorowski – Jeśli chodzi o te zadania jakie sobie stawiamy od kilku lat, to jest zmiana wizerunku miasta i krok po kroku to czynimy. Rzeczywiście Starówka już dość długo czekała na „swoje 5 minut”. Zrobiliśmy dość duży postęp w ostatnim czasie, poprzez rewitalizację, która została dokonana. Teraz są jeszcze inne tego elementy, które chcielibyśmy poprawić. Po Starówce przyszła kolej na Miasteczko Młodego Robotnika i Górę Cyranowską, które uzyskają zupełnie nowy wygląd i inne przeznaczenie. Pozostaje nam dokończenie rewitalizacji części sportowej i części wypoczynkowej centrum miasta, jakim jest Osiedle. Mamy już plany i główna uwaga powinna być skierowana na te działania. Natomiast uzupełnianie infrastruktury na Starym Mielcu na pewno będzie się odbywać, ale już nie w takim wymiarze.
Włodzimierz Gąsiewski – Chodzi tu m.in. konkretnie o sprawy WC, gdyż obecnie na dość dużym terenie od Rynku do Wisłoki, na którym przebywa dość dużo osób, zwłaszcza latem, nie ma praktycznie takiego miejsca i czy nie można by tu coś zaradzić?
Janusz Chodorowski – Tutaj muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o WC, to ponieśliśmy troszkę porażkę. Mianowicie w pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że tak jak cały świat idzie w kierunku toalet samoobsługowych, to w Mielcu jakoś nam to nie wyszło. Te wszystkie toalety, które zakupiliśmy za dość znaczne kwoty w dość szybkim tempie zostały zdewastowane. I albo będziemy musieli przyzwyczaić się do korzystania z tych nowoczesnych rozwiązań, albo próbować w jakiś inny sposób ten problem rozwiązać. Jest to rzeczywiście dla nas ważna sprawa. Jakaś starsza cywilizacja, np. Paryż dawno sobie z tym poradziła, my nie możemy się przyzwyczaić, ale myślę że również damy sobie z tym radę.
Włodzimierz Gąsiewski – Czy widzi Pan potrzebę ożywienia drobnego handlu w tym terenie, lepsze wykorzystanie płyty targowej tzw. „Zieleniaka”, możliwość koncertów, kiermaszy na Rynku lub nawet, jak zrobiono to w Dębicy, w miesiącach letnich, urządzania tam raz w miesiącu giełdy staroci i antyków?
Janusz Chodorowski – To zależy w głównej mierze od naszej przedsiębiorczości i pomysłowości. My tworzymy raczej warunki do tego, aby to czynić. Rynek został do tego odpowiednio przygotowany. Przypomnę tę dyskusję, że tam gdzie dzisiaj są parkingi samochodowe, niektórzy domagają się aby były tam parkomaty. My natomiast przewidujemy, że te miejsca mają się rozwinąć raczej w kafejki i miejsca bardziej handlowe niż postojowe. W związku z tym ten okres należy traktować jako przejściowy. Natomiast jeśli chodzi o zieleniak, to musi to być miejsce atrakcyjne. Nie może tak być, że więcej się płaci tylko dlatego, że się kupuje na Starówce. Dopóki tak będzie ludzie tam nie będą przyjeżdżać. Przybędą tam wówczas, gdy ceny tam będą atrakcyjne, a to zależy od naszej przedsiębiorczości.
Włodzimierz Gąsiewski – Ale trzy czwarte płyty zieleniaka w tej chwili jest puste i to jest nieekonomiczne…
Janusz Chodorowski – Oczywiście że tak jest, ale nie robimy tego specjalnie. Jak się pojawią tak handlujący i przede wszystkim kupujący, to plac będzie zajęty. Nie zamierzamy budować tam marketu i wydaje się, że w przyszłości będzie ono atrakcyjnym miejscem handlowym.
Włodzimierz Gąsiewski – Jak ocenia Pan przebudowę Parku Inwalidów przy ul. Sękowskiego i Staszica w Mielcu. Czy przebiegająca obok dość ruchliwa arteria nie zniechęca mieszkańców do wypoczynku w tym miejscu?
Janusz Chodorowski – Niestety ale ptaki się jeszcze stamtąd nie wyniosły, choć o tej porze roku nie są tak aktywne. Problem w tym, że w pobliżu na terenie szkoły i na terenie pozostałych miejsc, jeszcze tych drzew jest dużo i także ptaków jest sporo. Rzeczywiście tego typu miejsca wymagają pewnego przyzwyczajenia. Nie ma to specjalnie znaczenia, że tam jest ruch. Znam miejsca w dużych miastach o znacznie większym natężeniu ruchu, a jednak mimo wszystko ludzie tam przebywają. Jest to kwestia stworzenia odpowiedniego klimatu. Ten park nie został jeszcze dokończony. Teraz będzie jeszcze przecinka drzew i gałęzi. Nie wszyscy to uznają. Mamy ogromną ilość protestów kiedy porządkujemy stan drzew, gdy próbujemy przenieść stamtąd ptaki, aby żyły gdzie indziej. To musi się odbyć kosztem jakiejś wymiany drzewostanu. Mam nadzieję, że będzie to park m.in. dla młodzieży, która się uczy w licznych szkołach w sąsiedztwie. Już wiosną powinno to być widać.
Włodzimierz Gąsiewski – Mielec po przebudowie ma jeden z ładniejszych stadionów, co najmniej na Podkarpaciu. Jak widzi Pan możliwość wykorzystania tego obiektu, aby nie był zbyt dużym obciążeniem dla budżetu miasta?
Janusz Chodorowski – On jest obciążeniem dla budżetu miasta. Powiem więcej, że jeszcze ci, którzy tam funkcjonują uważają, że z kasy miejskiej powinny być finansowane imprezy. Uważam to za niesłuszne, gdyż pochłaniałoby to środki, które powinny być skierowane na inne cele. Ten stadion nie jest zbudowany tylko dla sportu wyczynowego. Im więcej będzie na nim młodzieży szkolnej uprawiającej sport, tym bardziej ten obiekt będzie wykorzystany. Nie będzie też żal wydawania na to pieniędzy. Dobrze się dzieje już w lekkiej atletyce, gdzie odbywają się różnego rodzaju zawody. Stadion też został dopiero oddany do użytku, więc nie oczekujmy, że na drugi dzień wszystko od razu będzie idealne, ale liczę na to, że w przyszłości będzie się tam uprawiać zarówno sport wyczynowy jak i amatorski. Daliśmy taki sygnał w momencie otwarcia tego stadionu, kiedy dzieci rozegrały mecz i cieszyło się to wielkim powodzeniem.
Włodzimierz Gąsiewski – Od kilku lat miasto ma drugi kryty basen, modernizuje się basen odkryty, powstało kilka dużych hal-sal gimnastycznych oraz boisk, ale odstaje od tego mielecka hala sportowa. Jest ona starym obiektem, z jeszcze starszego hangaru lotniczego. Jakie są koncepcje miasta w tym zakresie?
Janusz Chodorowski – Zleciliśmy wykonanie dokumentacji gruntownej modernizacji tej hali sportowej. Wykonuje to poznańskie biuro projektowe. Firma o dużym doświadczeniu w tym zakresie. Początkowo myśleliśmy o bardziej radykalnej modernizacji, natomiast inżynierowie z tego biura zwracają nam uwagę, że konstrukcja hali jest bardzo solidna i ciekawą. Projektanci mają nam w najbliższym czasie zaproponować wykorzystanie elementów tej konstrukcji i jej unowocześnienie, żeby jednak nie tracić charakteru obecnej hali. Chcemy powiększyć widownię i gruntownie ją przebudować. Po stadionie będzie to druga, jedna z większych miejskich inwestycji.
Włodzimierz Gąsiewski – Mielec zawsze dobrze się promował i jest laureatem wielu prestiżowych nagród. Odbywały się tu targi i wystawy. Obecnie jednak praktycznie miasto nie posiada centrum promocyjno-wystawienniczego, gdyż obecne przy Domu Kultury jest w części zajęte na stałe przez prywatną wystawę minerałów, a po części zostało dodatkowo zabudowane, co znacznie zmniejszyło jego powierzchnię i funkcjonalność. Czy przewiduje się jakieś działania w tym kierunku.
Janusz Chodorowski – Istotnie w miastach jest moda na budowę centrów promocyjnych. Myśmy poszli trochę w modernizację na mniejszą skalę. Poprzez MARR, za miejskie pieniądze przebudowaliśmy INTECH 2, gdzie możemy organizować różne imprezy. Mamy też do wykorzystania INTECH 1. Mamy też salę przy Domu Kultury, gdzie mogą być organizowane mniejsze wystawy i wydaje mi się, że ona dobrze spełnia swoją rolę. Natomiast liczymy na to, że przebudowa hali sportowej spowoduje, że ta jej powierzchnia będzie mogła być w większym stopniu wykorzystana na cele wystawienniczo-promocyjne. Jeśli będzie się w tym zakresie zwiększać nasza aktywność, to jako samorząd będziemy dbali o to, aby umożliwić działania promocyjne.
Włodzimierz Gąsiewski – Jakie są najważniejsze plany na ostatni, czwarty rok bieżącej kadencji samorządu i czy zamierza Pan ubiegać się o reelekcję w przyszłym roku?
Janusz Chodorowski – Jeśli chodzi o plany to musimy zakończyć zadania, które rozpoczęliśmy w bieżącej kadencji. Wspominałem o rewitalizacji Góry Cyranowskiej i Miasteczka Młodego Robotnika, modernizacji hali sportowej i rewitalizacji centrum Osiedla w części sportowej i wypoczynkowej. Bardzo poważnym tematem, choć może mało nagłośnionym, jest zmiana systemu zaopatrzenia miasta w wodę. Chcemy aby w najbliższym czasie można było powiedzieć, że Mielec ma jedno z najlepszych ujęć wodnych w regionie. Będziemy więc mieć wodę głębinową, czystą i zdrową, żeby niekoniecznie korzystać z obecnego rzecznego ujęcia wody. W tym roku powinniśmy tak przygotować te wszystkie opracowania, aby po pierwsze wystartować w stosunkowo niezłej kondycji finansowej pod przyszły nabór środków unijnych. Po drugie, żeby wiedzieć czego chcemy. Żeby sprecyzować już swoje działania do tych najważniejszych celów, które w pierwszych latach nowego rozdania finansowego chcemy realizować. Żeby nie działać chaotycznie, tylko działać z konkretnym planem, jeśli kolejna Rada Miejska oczywiście przyjmie ten kierunek działania, który do tej pory przez kilka ostatnich lat był przez samorząd prowadzony. Spodziewam się, że samorządom będzie coraz trudniej. Nam też jest coraz trudniej, ale w tych trudnych czasach powinniśmy być tak dobrze przygotowani, aby nie tracić żadnej okazji i to powinno być naszym głównym celem.
Włodzimierz Gąsiewski – A pańska decyzja odnośnie pańskiego kandydowania na kolejną kadencję i kontynuowania swojej pracy?
Janusz Chodorowski – Zawsze po każdej kadencji sprzątam biurko i biuro. Tym razem też go posprzątam. Zawsze uważałem i uważam, że Mielec ma wielu dobrych ludzi i to jest naszą siłą. Nie wszyscy chcą działać w samorządzie, nie jest to łatwa praca. Jak się rozwinie sytuacja w przyszłym roku, kto będzie kandydował…? Jak do tej pory nigdy nam kandydatów nie brakowało. Myślę, że i w przyszłym roku tak będzie i co do mojej osoby, jest za wcześnie aby się już określać. Natomiast faktem jest, że w przyszłym roku będę obchodził 20 lat pracy w samorządzie. Jest to kawał czasu i trochę historii. To też będzie miało na pewno jakiś wpływ na moją decyzję.
Włodzimierz Gąsiewski – Dziękuję bardzo.