Edward Kociański – urodzony w 1960 r. w Mielcu. Absolwent Liceum Sztuk Plastycznych w Rzeszowie. Studia w Instytucie Wychowania Artystycznego na Uniwersytecie Marii Curie- Skłodowskiej w Lublinie-1986. Dyplom z grafiki pod kierunkiem profesor Danuty Kołwzan- Nowickiej. Uprawia rysunek, grafikę i malarstwo.
Członek Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Przemyślu i prezes Stowarzyszenia Twórców Kultury Plastycznej w Mielcu. Ma na swoim koncie kilkadziesiąt wystaw zbiorowych. Jego prace wystawiano m.in. na Ukrainie, we Francji, na Węgrzech, Słowacji, w Niemczech. W Polsce obrazy artysty wystawiano w wielu miastach Warszawa, Lublin, Krosno, Przemyśl, Krasiczyn, Rzeszów, Mielec, Dukla, Strzyżów, Stalowa Wola, Tarnów, Kolbuszowa, Łańcut. Miał 18 indywidualnych wystawa (Mielec, Dukla, Przemyśl, Rzeszów, Bełchatów, Kraków, Lohne-Niemcy, Pieniężno, Szymbark, Dębica, Radom, Tarnobrzeg). Od kilku lat uczestniczy w Międzynarodowym plenerze w Kolbuszowej. Jest finalistą ,,Obrazu roku” Art&Business (2001 r.), w 2006 zdobył III nagrodę w Ogólnopolskim Przeglądzie Pedagogów Plastyki, w 2007 – nagrodę marszałka Województwa Małopolskiego na Międzynarodowym Biennale Twórczości pedagogów w Tarnowie. Był nagrodzony przez prezydenta Mielca (1994) i przez Zarząd Województwa Podkarpackiego (2004) za działalność i osiągnięcia na polu artystycznym . W 2010 Edward Kociański otrzymał medal za zasługi dla kultury polskiej.
Artysta jest na co dzień pedagogiem plastyki w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 1, prowadzi również autorską pracownię dla dzieci i młodzieży w Samorządowym Centrum Kultury w Mielcu.
Wystawa przygotowywana w Galerii ESCEK jest już trzecią indywidualną wystawą w Domu Kultury SCK, ale pierwszą o jednorodnej tematyce. – Po raz pierwszy spotkały się na tej wystawie malarskie akty z mojego dorobku artystycznego. Pokazuje to, jak bardzo zakorzeniony jestem w malarstwie figuratywnym – opowiada Edward Kociański. – Każde z tych dzieł to opowieść o ciele ludzkim. Bohaterowie moich obraz to osoby delikatne, nieśmiałe, w pozach odważnych, uchwycone jak gdyby przez dziurkę od klucza. Często na obrazach pojawia się jabłko, owoc symbolizujący grzech lub będący znakiem witalności czy zdrowia. Postacie maluję jako ślad, zapis atrakcyjności młodego ciała. Nie zapominam też, że nieodwołalnie ta cecha zostanie kiedyś utracona. Nasza forma cielesna, już tak niedoskonała w wyniku przemijania, jest dla mnie równie ważnym tematem. Ciało jest dla mnie też pretekstem do rozwiązywania na płaszczyźnie płótna problemów kolorystycznych. Chcę przekraczać realizm fotograficzny. Uważam, że wyrazisty, soczysty kolor wyostrza, pobudza nasze zmysły. Jednakże jaskrawość malowanych ciał skrywa ich nieraz dramatyczne wnętrze – dodaje malarz.